środa, 9 sierpnia 2017

ROZDZIAŁ PIĄTY

Promienie słoneczne przebijały się przez lekko uchyloną kotarę, budząc tym samym kasztanowowłosą dziewczynę. Dziś miała wolne; gdyż pierwszy dzień września przypadł na piątek. Młoda kobieta po wczorajszej podróży była tak zmęczona, że gdy tylko dotarła do łóżka, zasnęła. Dopiero teraz w porannym świetle, zaczęła oglądać swoje dormitorium.
Pokój był dość sporej wielkości. Ściany miały kolor bordowy, a podłoga wykonana była z ciemnego drewna. Okno, było bardzo duże, a  jego widok rozchodził się na błonia, jezioro i fragment zakazanego lasu. W pomieszczeniu znajdowały się dwa dwuosobowe łóżka osłonięte czerwonymi kotarami, dwa biurka i dwie pojemne szafy, a wszystko to w odcieniu jasnym, co sprawiało, że meble niesamowicie kontrastowały z podłogą. Cały pokój był w barwach Gryffindoru. Naprzeciwko łóżka Hermiony były drzwi do łazienki, która była dość  luksusowa. Wielka wanna, prysznic, dwie umywalki, ogromne lustro na całą ścianę i złote kafelki dawały urok temu miejscu.
Hermiona Granger spojrzała na zegarek, który wskazywał godzinę ósmą trzydzieści. Wstała, wzięła szybki prysznic, ubrała się i umalowała, po czym obudziła swoją przyjaciółkę.
Pół godziny później Herm i Ginny siedziały przy stole Gryffindoru zajadając się tostami.
-Jak tam nowe dormitorium? – zapytał Harry, kiedy przestali omawiać z kim będą mieć obronę przed czarną magią. Zawsze taka informacja podawana była na uczcie powitalnej, jednak tym razem, nie zostały  podjęte żadne ważne tematy, co było całkiem dziwne.
-Przytulne – powiedziała Hermiona – zaraz możemy pójść do nas to zobaczycie
-No jasne, to my z Ronem  pójdziemy do kuchni i weźmiemy po piwie kremowym. Co wy na to? – zagadnął wybraniec
-Ja jestem za! – krzyknęła Ginny, a Hermiona tylko kiwnęła głową uśmiechając się do przyjaciół
-No to umówione – odezwał się Ron, biorąc dokładkę jajecznicy
Gdy czwórka przyjaciół miała już odchodzić od stołu, profesor McGonagall przemówiła:
-Proszę, aby dzisiaj wszyscy przybyli na obiad i proszę przekazać to reszcie!
-Ciekawe o co chodzi – zagadnęła Ginny – przecież nigdy nikt nie kazał nam przychodzić na obiad
-No rzeczywiście – powiedziała Hermiona
Chłopcy udali się do kuchni, a dziewczyny do pokoju, aby go trochę ogarnąć i się rozpakować. Gdy już to zrobiły, postanowiły wyjść w stronę przyjaciół.
-Ciekawe kogo to są drzwi – powiedziała Ginny wskazując palcem na drzwi, które były na przeciwko ich pokoju.
W korytarzu znajdowało się pięć takich samych drzwi; jedne do pokoju wspólnego, a reszta do dormitoriów
-Nie wiem- odpowiedziała Herm. Resztę drogi rozmawiały o tym, jak będzie wyglądać patrolowanie korytarzy, czy organizowanie bali.
-O jesteście! – powiedział Ron – mamy wszystko – wskazał wzrokiem na słodycze i butelki piwa kremowego, które razem z Harrym trzymali w dłoniach- idziemy?
-Jasne, dajcie coś, pomożemy – zagadnęła Hermiona
 Czwórka przyjaciół dotarła do dormitorium dziewczyn i spędziła tam miło czas jak za dawnych czasów. Gdy wybiła godzina obiadu, cały Hogwart czekał niecierpliwie, aż dyrektorka przemówi.
-Dziękuję że wszyscy dostosowali się do mojego polecenia. Dziś przekażę wam informację, które powinny zostać omówione wczoraj, jednakże z powodu nieobecności nauczyciela obrony przed czarną magią i nowej uczennicy – po Sali rozniosły się szepty – Cisza! – krzyknęła – pozwoliłam sobie przenieść to przemówienie na dzisiaj. Zapraszam do Sali Susanne Nott!- W tej chwili dosłownie każdy odwrócił się w stronę drzwi powtarzając nazwisko nowej uczennicy, co musiało wyglądać niemal śmiesznie. Tylko czwórka przyjaciół siedząca przy stolę węża wykazywała najmniejsze zainteresowanie.
-No, twoja siora będzie miała niezłe wejście – powiedział Blaise
-Ta – odpowiedział krótko Teodor, którego zaczęły irytować te wszystkie spojrzenia w jego stronę
-Spokojnie, zobaczymy jaką minę będą mieli jak Snape wejdzie- prychnął Draco
W tej samej chwili drzwi się otwarły. Najpierw weszła przez nie piękna, wysoka dziewczyna w wieku około siedemnastu lat. Młoda Nott miała proste, długie brązowe włosy, była szczupła lecz posiadała dość mocno uwydatnione swoje kobiece atuty. Twarz miała nieskazitelną, a widoczne kości policzkowe dodawały jej uroku. Usta układały się w delikatny uśmiech. Szła powoli, patrząc prosto przed siebie.
-No, no – gwizdnął Zabini kręcąc głową
-Nawet o tym nie myśl – warknął Teodor
-A co mi zrobisz? – zaczął się droczyć Blaise
-Chyba nie chcesz wiedzieć, trzymaj łapy przy sobie- powiedział Nott całkiem spokojnie.
-Ej! Spokój chłopaki! – krzyknęła Dygotka
-Co ty mi mo..- zaczął Diabeł
-Dobra zamknijcie się Snape wchodzi – westchnął Smok przewracając oczami
Jak dzieci- pomyślała Pansy
Przez drzwi wszedł najwyższy nauczyciel w Hogwarcie Severus Snape odziany jak zwykle w czarną pelerynę nie zaszczycając nikogo wzrokiem. Sala zamilkła. Dla wszystkich był to szok. Po ataku węża Voldemorta, Snape cudem przeżył, a gdy opuścił szpital słuch po nim zaginął. Jego przesłuchanie odbyło się szybko i po cichu. Nikt nawet nie myślał o tym, że stary nietoperz wróci do Hogwartu i to jeszcze na taką posadę! Przecież nie od dawna wiadomo, że interesował się aż zanadto czarną magią.
-To jakiś żart- odezwał się Ron, na co Harry pokiwał tylko głową. Miał nadzieję, że już nigdy nie spotka profesora, zwłaszcza po tym co zobaczył w myślodsiewni w trakcie bitwy. Hermiona i Ginny też były w niemałym szoku.
Profesor Snape przywitał się z dyrektorką i zajął swoje miejsce między nauczycielami, którzy nie wyglądali na zdziwionych.
-Teraz na głowę Panny Nott zostanie założona Tiara Przydziału – powiedziała profesor McGonagall
Po chwili dziewczyna siedziała już na stołku a nauczyciel zaklęć zakładał jej tiarę, musiał się przy tym nieźle nagimnastykować ze względu na swój wzrost.
Cała sala zamilkła i wstrzymała oddech. Każdy był ciekaw do jakiego domu trafi ta piękna dziewczyna.
I w istocie była ona bardzo ładna. Harry Potter wpatrywał się w nią jak w obrazek, zresztą jak większość chłopców powyżej piątej klasy. Hermiona prychnęła widząc jak ślinią się na jej widok.
-Slytherin!- wykrzyknęła głośno tiara.
Dziewczyna wstała, z niezbyt zadowoloną miną, lecz gdy wzrok padł na jej brata uśmiechnęła się szczerze i ruszyła w jego kierunku.
-Zatem, Panna Nott dołącza do siódmej klasy- powiedziała dyrektorka- Nauczycielem obrony przed czarną magią będzie profesor Snape – uczniowie znów zaczęli szeptać zerkając na siebie z niemym pytaniem- Muszę przekazać wam jeszcze jedną informację! W tym roku, w związku z relacjami panującymi między domami, lekcję będziecie mieć wspólnie, to znaczy: Slytheryn z Gryfindorem, a Hufflepuff z Ravenclawem! Smacznego!
Teraz nikt nie krył oburzenia szeptem, każdy głośno wyrażał swoje zdanie o tym niezbyt dobrym pomyśle dyrektorki.
-Ona chyba zwariowała- powiedział Ron kręcąc z niedowierzaniem głową
-Przecież to nie jest takie złe Ron, relacja między domami Hogwartu jest bardzo ważna – odezwała się spokojnie Hermiona
-Ale to Ślizgoni! Wstrętne, obślizgłe gady! –krzyknął rudowłosy chłopak
-Może nie będzie tak źle – mruknął Harry, nadal myśląc o nowej uczennicy
-Będzie okropnie!- zaprotestował Ron
-Trudno- powiedziała Ginny wzruszając ramionami- damy jakoś radę, przecież to tylko Ślizgoni.

Do końca dnia w szkole nadal panowała atmosfera oburzenia. Uczniowie jednego domu rzucali na drugich zabójcze spojrzenia, jakby szukając winnego tej niecodziennej sytuacji. Ron też nie dawał się udobruchać i ciągle psioczył na dyrektorkę.

 

 ***


Minęły dwa tygodnie szkoły. Lekcje odbywały się tak jak zapowiedziała profesor McGonagall. Między Puchonami i Krukonami wywiązała się nić porozumienia. Gorzej było z dwoma pozostałymi domami. Mimo iż Slytherin  starał się nie prowokować niepotrzebnych kłótni  to Gryffindor nie odpuszczał przez co często na korytarzach były przepychanki.
Dziś był piątek. Ślizgoni i Gryfoni stali już przed klasą eliksirów czekając na nauczyciela.
-Dzień dobry, proszę wejść
-Dzień dobry profesorze Slughorn 
-Dobrze, niech wszyscy staną pod ścianą – uczniowie ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy wykonali polecenie- Na dzisiejszych dwóch lekcjach zaczniecie warzyć eliksir prawdy w parach, który zostanie sprawdzony i oceniony za tydzień. Ta ocena będzie się liczyć się do oceny końcoworocznej! Żeby współpraca między domami funkcjonowała jeszcze lepiej, pary będą losowane. Zapraszam do mnie wszystkich Gryfonów – powiedział wyciągając woreczek z losami.
-Och nie, przecież ja się zabiję jak trafię na takiego Wieprzleja – westchnął Draco
Zaczęło się losowanie:
-Dean Thomas i Susanne Nott
-Nevile Longbotom i Milicenta Bulstrode
...
-Hermiona  Granger i Pansy Parkinson
-Ginny Weasley i Blaise Zabini
-Harry Potter i Draco Malfoy
-Romilda Vane i Daphne Greengrass
-Ron Weasley  i Teodor Nott


-No to pięknie – mruknęli wszyscy i zaczęli podchodzić do swoich par.

~~~~~~
Harry
-Cześć Potter – powiedział do mnie blondyn na co kiwnąłem tylko głową. Nie byłem przekonany do tej współpracy, pewnie wszystko zostawi na mojej głowie
- Nie oszukujmy się ale z eliksirów to ty jesteś tak kiepski jak McSztywna w opowiadaniu kawałów.  Podzielmy się robotą dobra?
-Niech będzie –mruknąłem. Wiedziałem, że z eliksirów jestem cienki.– tylko po równo Malfoy! –zastrzegłem ostro. Nie będę służył temu ślizgonowi!
-No oczywiście – prychnął Smok

~~~~~~
Pansy
-Granger
-Parkinson.
-Słuchaj, ja wiem, że sympatią to my do siebie nie pałamy ale zależy mi na tej ocenie – powiedziałam obojętnie. Od zawsze zależało mi na ocenach jednak nigdy nie mogłam się zbytnio udzielać , a moją rolą było udawanie głupiej, pustej idiotki. Takie życie córki śmierciożerców. Podchodząc do Granger  obawiałam się, że Panna-Ja-Wiem-Wszystko, wysłuży się mną albo weźmie całą robotę na siebie co by mi w sumie nie przeszkadzało, gdyby tylko Gryfoneczka zapomniała wspomnieć  o tym profesorowi.
-Mi również, dlatego proponuję współpracę.
-Współprace? – myślałam, że się przesłyszałam
-Tak, chodzi mi o to, żebyśmy zaczęli się jako tako tolerować chociaż do uwarzenia eliksiru
-W porządku, idę po składniki- westchnęłam, może nie będzie aż tak źle, albo to cisza przed burzą
~~~~~~
Ginny
-Witaj Wiewióro – przywitał się radośnie chłopak
-Zamknij się Zabini – warknęłam, nie uśmiechała mi się współpraca akurat z tym irytującym Ślizgonem.
-Oho, co Wiewióreczko lewą nogą się wstało?
-Nie mów tak do mnie! Zaraz i tobie humor się zepsuje – powiedziałam przewracając swoją różdżkę w dłoni. Dobrze, że znałam kilka całkiem dobrych upiorogacków
-Ta.. Już się boję! – krzyknął Blaise uśmiechając się kpiąco i przekrzywiając lekko głowę
-Debil! – pomyślałam- po prostu kretyn, jak on mnie denerwuje!– bierzmy się za pracę – westchnęłam cicho, czeka mnie ciężki tydzień
-Myślę, że sama sobie dobrze poradzisz!
-Zabini! – co on sobie wyobraża!
-Dobra, dobra – mruknął Blaise
~~~~~~
Teodor
Podszedłem do stolika przy którym stał Weasley. Nigdy wcześniej nie mieliśmy żadnych zatargów jak na przykład on ze Smokiem, jednak rudzielec patrzył na mnie z pogardą. Cóż ten wzrok pasował bardziej do Ślizgonów niż do tych poczciwych Gryfonów. Wiedziałem, że ta współpraca będzie trudna.
-Przynieś składniki, a ja naszykuję kociołek - powiedziałem spokojnie,nie siląc się na żadne uprzejmości
-Pff, sam sobie po nie idź śmierciożerco - warknął Ron
-Jesteś żałosny - zmierzyłem go od stóp do głów- Naszykuj więc kociołek - wysyczałem i ruszyłem do składzika. Nie mam nawet mrocznego znaku a on ośmiela mi wytykać śmierciożerstwo. Weasley nic nie wie o moim życiu, a tak perfidnie ocenia. Eh, ślizgoni nie wtrącają się w nie swoje sprawy. Może mają tam jakąś obsesje na punkcie czystości krwi, ale po wojnie już tylko niektórzy trzymają się tej zasady. To będzie ciężka współpraca - westchnąłem

 ***


Współpraca w jednych parach układała się lepiej, w drugich gorzej. Wszyscy starali się uwarzyć swój eliksir jak najlepiej. No prawie wszyscy; Daphne Greengrass ocena nie interesowała wcale. Taka arystokratka miała o wiele ważniejsze sprawy. Jej głowę zaprzątała myśl; co zrobić aby jak kochany Dracuś znów zaczął zwracać na nią uwagę. Od początku roku Malfoy nawet na nią nie spojrzał, a przecież oni byli sobie przeznaczeni! W czwartej klasie nawet chodzili ze sobą przez tydzień, jednak chłopak ją rzucił; do tej pory nie wiedziała dlaczego.  Dla Ślizgonki taki związek przyniósł by dużo korzyści. Nazwisko, pozycja, pieniądze. Mimo iż Daphne biedna nie była, wyznawała zasadę że pieniędzy nigdy dość.



----------------------------------------------------------------------------
Witam Was Kochani! Co sądzicie o tej małej zmianie perspektyw ? Czekam niecierpliwie na komentarze! Krytyka mile widziana! :D

6 komentarzy:

  1. Hej,

    Cieszę się, że do mnie wpadłaś. :) Ogólnie przeczytałam rozdział, wydał się ciekawy, szczególnie z tymi parami na eliksirach. Interesuję mnie, jak to się wszystko potoczy, głownie między Draco a Harrym. I coś czuję, że ta Susanne namiesza. :)

    A tak a propos, jak już jestem przy głosie, to w rozdziale zauważyłam sporo błędów, np. "kasztanowo włosom" - powinno być: kasztanowowłosą. Radzę przejrzeć całość i poprawić, bo takich perełek jest więcej. :)

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć!

      Bardzo, bardzo dziękuję za komentarz. Zaraz zabieram się do sprawdzania wszystkiego jeszcze raz.

      Miłego dnia :) :)

      Usuń
  2. Bardzo fajny rozdział! Podział narracji na bohaterów wypadł całkiem fajnie, mam nadzieje, ze jakos sie dogadają. Dobrze, ze Hermiona nie jest w parze z Draco, zeby nie było zbyt łatwo! :D
    No i czekam co dalej wyjdzie z kuzynka Notta.
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z kuzynką Teo? Hmm Susanne to jego siostrzyczka :D Jak myślisz namiesza, czy nie?

      Usuń
  3. Zabini i Weasley! *_* Uwielbiam ten duet ;) No fajnie, że Snape żyje. Jestem ciekawa jaką osobą okaże się Panna Nott? A myślałam, że Hermiona będzie z Draco, a tu niespodzianka ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też! Ginny i Blaise są świetni, ale czy ich drogi się skrzyżują? Hm.... Pozdrawiam!

      Usuń

Twój komentarz da mi pełno motywacji!