sobota, 12 sierpnia 2017

ROZDZIAŁ SZÓSTY

Hermionie Granger lekcje minęły bardzo szybko. Pansy okazała się bardzo dobrym towarzyszem podczas warzenia eliksiru. Wydawała się być miła na swój ślizgoński sposób. Po pysznym obiedzie, spędzeniu czasu z przyjaciółmi, odrobieniu lekcji i powtórzeniu tematów, Hermiona była tak zmęczona, że postanowiła iść na godzinną drzemkę przed kolacją. Mimo iż był piątek, dziewczyna wolała odrobić wszystkie zadania, aby weekend mieć wolny.

Gdy się przebudziła, była jeszcze bardziej zmęczona niż wcześniej, lecz nie pozwoliła sobie na dłuższe leniuchowanie. Wstała, doprowadziła się do porządku i zeszła na kolację, gdyż dochodziła godzina dziewiętnasta. Czując te wszystkie cudowne zapachy dziewczyna poczuła jak bardzo jest głodna. Pokonała drogę do przyjaciół, którzy już siedzieli na swoich stałych miejscach.

~~~~~~

Hermiona

- O, jesteś Hermi, myślałam, że wstaniesz dopiero jutro- powiedziała Ginny uśmiechając się do mnie
- Nie no coś ty – odpowiedziałam kręcąc głową i sięgając po kanapki – czeka mnie dziś jeszcze patrol.
- Z kim masz dzisiaj?  - odezwał się Harry
- Eh, z Malfoyem – powiedziałam, nie byłam zachwycona tym, że spędzę dwie godziny w towarzystwie ślizgona. Zauważyłam, że od początku roku starał odsuwać  się w cień i nie obrażał mnie  co było zupełnie do niego niepodobne, jednak niepokoiłam się tym, że będę z nim sam na sam. Bądź co bądź był śmierciożercą, a mnie nienawidzi niemal od zawsze.
- Nie będzie tak źle – zapewniła Ginny, a ja spojrzałam na nią zdziwiona – ja już miałam z nim patrol...
- Łaziłaś z nim sama po nocy?- przerwał jej Ron, który, gdy o tym usłyszał, aż zachłysnął się sokiem dyniowym, który w tym momencie pił. Zabolało mnie to trochę. Gdy powiedziałam z kim mam patrol, nie powiedział nic. Może nie usłyszał?- Zapytałam samą siebie.
- Co w tym dziwnego? Przecież takie są obowiązki prefektów naczelnych – odpowiedziała mu zirytowana jego zachowaniem Ruda.
- No ale to Malfoy! – krzyknął Weasley, przez co kilku Gryfonów spojrzało na niego.
- Stary? O co ci chodzi? Przecież jest prefektem naczelnym i musi patrolować korytarze z dziewczynami, tak jak reszta – odezwał się Harry, na co Ron nic już nie odpowiedział. Przez ostatni czas rudzielec był jakiś zamyślony i nieobecny. Gdy byli sami na błoniach, albo u dziewczyn w dormitorium stawał się znów sobą, jednak w miejscach publicznych, gdzie było dużo ludzi, zaczynał się dziwnie zachowywać. Jakby go ktoś rozpraszał?
- No więc... Gdy miałam z nim patrol – kontynuowała Wiewiórka – to nie było tak źle, nie rzucał żadnymi obelgami, a czasem wymieniliśmy jakieś tam zdania. Myślę, że dasz radę Hermiono. Nie, ja wiem, że dasz radę!
Czym tu się przejmować, przecież to tylko blond fretka- pomyślałam- taka przystojna blond fretka. Od razu wypędziłam tą nic niewartą myśl i wciągnęłam się do rozmowy z chłopakami.
~~~~~~

Draco Malfoy siedział w pokoju wspólnym Slytherinu razem z Pansy, Blaisem i Teodorem, trzymając w dłoni szklankę z  Ognistą Whisky. Pokój wspólny był niemal pusty, gdyż właśnie odbywała się kolacja, na którą oni nie mieli ochoty na razie iść, prócz nich na fotelu przy kominku siedziała Daphne Greengrass ze swoją przyjaciółką Tracey Davis . Dziewczyna pojawiała się niemal wszędzie tam, gdzie był Draco.

~~~~~~

Draco

- Draco, Daphne się cały czas na ciebie patrzy – szepnęła Pansy, na co prychnąłem. Na co ta dziewczyna liczyła, to ja nie wiem, spalona była u mnie na sto procent.
- Ta, zauważyłem – mruknąłem.
- Fanki Smoku, same fanki – powiedział Blaise, na co reszta wybuchła śmiechem, tylko ja się powstrzymałem. Dla mnie te wszystkie dziewczyny były tak żałosne. Robiły wszystko, żeby choć na nie spojrzeć. Na początku to było przyjemne, teraz już tylko irytujące. Setki listów, o takich propozycjach.. Te laski w ogóle nie mają do siebie szacunku – pomyślałem- zrobiłyby wszystko, byle bym się z nimi przespał.
- Bardzo śmieszne, wczoraj dostałem list, w którym trzynastolatka prosiła o rozdziewiczenie, a to już jest chore – mówiąc to, wzdrygnąłem się i wypiłem duszkiem zawartość szklanki, Pansy widząc to prychnęła śmiechem.
- Nie zazdroszczę – odezwał się Teodor.
Ja sobie też- pomyślałem.
- To, co robimy? Zaraz kolacja, a potem? – zapytała Dygotka.
- Nie wiem jak wy, ale ja mam patrol – westchnąłem, patrol w piątek, to na pewno to, czego mi było trzeba – z Granger.
- Przynajmniej nie zalicza się do twojego Fan Clubu – mruknął Teo.
- Taa, będę za to słuchał jakichś monologów, o historii Hogwartu czy coś tam, już nie wiem co gorsze- prychnąłem, dwie godziny z zarozumialską Ja-Wiem-Wszystko, cudownie.
- Ee, nie będzie tak źle, idzie się z nią dogadać – powiedział Blaise. No tak, on już miał z nią patrol.
- Potwierdzam, na eliksirach też się nie wywyższała – zagadnęła Pansy.
Przeżyje – pomyślałem- nie może być gorzej od patrolu z tą Pomyluną, która ciągle gadała o jakiś Grąpsykach czy jakoś tak, albo z bliźniaczką Patill- kolejną wierną fanką.
~~~~~~


Na zegarach wybiła godzina dwudziesta druga. Księżyc i niezliczona ilość gwiazd lśniła niczym świece oświetlając hogwardzkie błonia. Obok drzwi wejściowych do magicznej szkoły na parapecie z podkulonymi nogami siedziała młoda kobieta, która z zamyśleniem wymalowanym na twarzy wpatrywała się w niebo. Myślała o rodzicach, których nie zdołała odnaleźć; ale się nie poddawała, była w końcu dzielną Gryfonką, o przyjaciołach i wspomnieniach z nimi związanymi, jak i o przyszłości. Hermiona Granger czekała właśnie na swojego wroga i tym samym towarzysza patrolu. Od początku roku nie zamieniła z nim ani jednego słowa, z czego niezmiernie się cieszyła; gdyż dzięki temu wolna była od docinek z jego strony. Dziewczyna nie wiedziała nawet, czy chłopak stawi się na umówionym przez wicedyrektora miejscu. Od wejścia do Hogwartu każda, para prefektów miała zaczynać swój patrol, który trwał dwie godziny. Hermiona Granger była już na trzech takich obchodach, z których szczerze była zadowolona, gdyż dobrze dogadywała się ze swoimi  towarzyszami. Najbardziej obawiała się (nie licząc Malfoya) spotkania z Blaisem- Ślizgonem, który, mimo że jej otwarcie nie obrażał, to zawsze miał ją za tą gorszą ze względu na „czystość” krwi, co nieraz pokazywał. Patrol ten jednak minął dość przyjemnie, a Zabini wydawał się być uprzejmy i  zabawny. Oczywiście dziewczyna nie ufała mu, w końcu nie wiedziała czego się może po nim spodziewać. Nie przeszkadzało jej to jednak do prowadzenia normalnych rozmów ze Ślizgonem. Hermiona od zawsze uważała, że relacje między wszystkimi domami powinny być serdeczne i przyjacielskie. Jednak stosunek Ślizgonów do Gryfonów i odwrotnie daleki był od takich cech.
Było mięć minut po umówionym czasie. Hermiona właśnie zaczęła się zastanawiać czy ma jakikolwiek sens czekanie tu na Malfoya, gdy usłyszała powolne kroki.

~~~~~~
Hermiona

Zaczęłam odczuwać strach. Ciemność oraz wspomnienia z bitwy spowodowały, że przy odgłosie zwykłych kroków, zaczynałam panikować. Obłęd – pomyślałam, jednak dłoń na różdżce zacisnęłam mocniej. Kiedyś taka sytuacja nie miałaby miejsca. Kiedyś też nie bałam się ciemności, był to mój mały sekret, o którym nikt nie wiedział. Mimo, że stałam z hardo uniesioną głową i wpatrywałam się w miejsce, z którego dochodziły odgłosy, to w środku czułam się jak mała dziewczynka, która nagle w sklepie pełnym obcych ludzi straciła z pola widzenia mamę. Obrazy przelatujące mi przez głowę nie należały do najmilszych. Wyobrażałam sobie dosłownie wszystko. Wariujesz ! Weź się w garść! Jesteś bezpieczna, a nawet gdyby to poradzisz sobie! Jesteś Gryfonką – powiedziałam myślach sama do siebie- Pomogło, odetchnęłam lekko, lecz różdżka nadal spoczywała w mojej dłoni. Przezorny zawsze ubezpieczony, jak to mówią mugole. Stała czujność – odezwał się w mojej głowie cichy głosik tak bardzo przypominający barwą głos zmarłego już profesora Moody’ego. Kroki stawały się coraz głośniejsze, aż nagle zza rogu wyszedł wysoki, blond włosy mężczyzna. Poczułam ulgę. Naprawdę zaczynam wariować.
~~~~~~~

***
Draco Malfoy powoli, nie śpiesząc się wcale szedł w stronę drzwi wejściowych do Hogwartu. Wiedział ,że jest spóźniony, jednak za nic nie miał ochoty przyśpieszać. Malfoy nie chciał spędzać z tą szlamą więcej czasu niż to potrzebne. W chwili, kiedy jego ojciec został odprowadzony do Azkabanu, obiecał sobie, że nigdy nie stanie się takim potworem, jakim on był. Draco nigdy nie czuł się lepszy tylko dlatego, że ma „czystą” krew. Wyzywaniem tej dziewczyny od szlam chciał sprawiać jej przykrość. Pragnął, aby ona cierpiała tak samo jak on. Przez to, że Granger była od niego lepsza w nauce, Draco obrywał zaklęciem niewybaczalnym. Teraz zrozumiał, jakie to było żałosne, bo ona niczemu winna nie była. Draco Malfoy przez te trzy miesiące, zmienił swoje postępowanie. Zaczął po części być sobą. Oczywiście nie stał się potulny i delikatny jak baranek, jednak sam fakt, że przestał obrażać innych ludzi, choć zdarzały się wyjątki, był cudem.


~~~~~~

Draco
Szedłem obojętnie w stronę zamku, gdzie miała już czekać dla mnie Granger. Nie pisało mi się to w ogóle, ale obowiązki to obowiązki. Jeden głupi patrol nie może skreślić tylu praw  - ta myśl podniosła mnie na duchu. Stała z wyciągniętą różdżką. Żałosne. Ona naprawdę myślała, że ją zaatakuję? A niby taka odważna gryfoneczka. Pff..
~~~~~~


***`
- Spóźniłeś się – powiedziała drobna kobieta, zeskakując z parapetu
- No i?- zagadnął zaczepnie mężczyzna, jego usta wykrzywiały się w kpiącym uśmiechu.
- Nie ważne- westchnęła- zacznijmy więc patrol.
Draco Malfoy nic nie odpowiedział tylko ruszył za kasztanowowłosą. Był szczerze zdziwiony. Sprowokował ją i czekał na jakiś długi monolog, a ona po prostu odeszła. Hermiona Granger zaskoczyła młodego arystokratę.
Szli w ciszy, nie zwracając na siebie żadnej uwagi. Każdy z nich pogrążony we własnych myślach, gdy nagle po korytarzu zaczęły roznosić się odgłosy kroków.
- Słyszysz? – odezwała się Hermiona.
- Niby co? – mruknął niezbyt przyjemnie Draco.
- Kroki- szepnęła.
- Granger? To się leczy, wiesz?
- Co? Ja..-Draco dopiero teraz usłyszał kroki.
- Szzzz, wyciągnij różdżkę- szepnął. Nie chodzi o to, żeby chłopak się bał, jednak wolał nie zostać nieprzyjemnie zaskoczony. Hermionie nie trzeba było powtarzać. Ich różdżki skierowane były w stronę końca korytarza.
- Dracusiu! Szukałam cię wszędzie!- Krzyknęła Daphne podchodząc do mężczyzny i zalotnie trzepocząc za długimi rzęsami. Hermiona na ten widok schowała różdżkę i prychnęła.
- A ty co prychasz SZLAMO?- Greengrass zwróciła się do dziewczyny, z pogardą wymalowaną na twarzy, podkreślając ostatnie słowo.
- Czego chcesz?- Warknął Draco, który miał już dość tej pustej laski.
- Ależ Smoczku, chcę porobić z tobą różne rzeczy- powiedziała, uśmiechając się lubieżnie. Chłopak na ten widok wzdrygnął się.
- Minus dziesięć punktów dla Slytherinu. Jest cisza nocna. Zmywaj się stąd Daphne- imię koleżanki z domu aż wypluł.
- Co? Ale Dracuniu …
- Dość! Daj mi spokój- powiedział chłopak, nie zaszczycając jej spojrzeniem, wyminął ją i ruszył przed siebie – chodź Granger. Skończmy ten przeklęty patrol.
Hermiona nic nie odpowiedziała, tylko ruszyła za nim. Była w szoku. Po mniej więcej dziesięciu minutach drogi w ciszy postanowiła się odezwać.
- Odebrałeś punkty SWOJEMU domowi Malfoy – powiedziała tak, jakby przypominała, co ma kupić na zakupy.

- Tak Granger. Gdyby ktoś łaził za tobą cały czas też straciłabyś cierpliwość. Wierz mi – westchnął, chciał być już w dormitorium ze szklaneczką bursztynowego płynu. Nie wiedział, że jego patrol dziś wyjątkowo się przedłuży.  


--------------------------------------------------------------------------------------------
Dodaję obiecany rozdział. Czekam niecierpliwie na jakieś informację z Waszej strony, przez co bardzo proszę o komentarze. Czy ktoś to w ogóle czyta? Krytyka mile widziana, ponieważ z niej się uczę.

Dobranoc :)

6 komentarzy:

  1. Oho, ostatnie zdanie brzmi niczym obietnica, dlatego poczekam sobie na kolejny rozdział. Ciekawi mnie, jak rozwinie się sytuacja z patrolu. ;)

    Ja czytam, to raz. A dwa, wspominałaś coś o krytyce? Błędy były, dlatego znów radzę przeczytać rozdział i poprawić, ale najbardziej rzuca mi się w oczy brak odstępu między myślnikiem a pierwszym słowem rozmowy. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że zostałaś i czytasz. Rozdział sprawdzony i rzeczywiście wyłapałam pełno błędów, za to zanim dodam następny przeczytam go z dziesięć razy, żeby się tak nie rzucały w oczy! :)
      Dziękuję za uwagę.
      Pozdrawiam cieplutko :))

      Usuń
  2. O! Ciekawa zapowiedź kolejnego rozdziału! Cieszę sie, ze Hermiona i Pansy jakos sie dogadały, czas przełamać lody.
    Nie dziwie sie, ze hermiona nadal ma lęki z przeszłości, tak dużo przeciez przeszła :/
    No i ta irytująca Daphne....
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No Daphne tragiczna. Co ona taka? :< I czemu Draco tak jej nie lubi?

      Usuń
  3. No no zaciekawiłaś mnie tą końcówką idę czytać dalej ;)
    A w wolnym czasie zapraszam cię serdecznie do mnie!
    Pozdrawiam i życzę weny ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się,że mi się udało! :)
      U Ciebie jestem na bieżąco, bo strasznie mnie zaintrygowałaś i pewnie zostanę na dłużej.

      Usuń

Twój komentarz da mi pełno motywacji!