Hermionie
Granger lekcje minęły bardzo szybko. Pansy okazała się bardzo dobrym
towarzyszem podczas warzenia eliksiru. Wydawała się być miła na swój ślizgoński
sposób. Po pysznym obiedzie, spędzeniu czasu z przyjaciółmi, odrobieniu lekcji
i powtórzeniu tematów, Hermiona była tak zmęczona, że postanowiła iść na
godzinną drzemkę przed kolacją. Mimo iż był piątek, dziewczyna wolała odrobić
wszystkie zadania, aby weekend mieć wolny.
Gdy się
przebudziła, była jeszcze bardziej zmęczona niż wcześniej, lecz nie pozwoliła
sobie na dłuższe leniuchowanie. Wstała, doprowadziła się do porządku i zeszła
na kolację, gdyż dochodziła godzina dziewiętnasta. Czując te wszystkie cudowne
zapachy dziewczyna poczuła jak bardzo jest głodna. Pokonała drogę do przyjaciół, którzy
już siedzieli na swoich stałych miejscach.
~~~~~~
Hermiona
- O,
jesteś Hermi, myślałam, że wstaniesz dopiero jutro- powiedziała Ginny
uśmiechając się do mnie
- Nie no
coś ty – odpowiedziałam kręcąc głową i sięgając po kanapki – czeka mnie dziś
jeszcze patrol.
- Z kim
masz dzisiaj? - odezwał się Harry
- Eh, z
Malfoyem – powiedziałam, nie byłam zachwycona tym, że spędzę dwie godziny w towarzystwie
ślizgona. Zauważyłam, że od początku roku starał odsuwać się w cień i nie obrażał mnie co było zupełnie do niego niepodobne, jednak
niepokoiłam się tym, że będę z nim sam na sam. Bądź co bądź był śmierciożercą,
a mnie nienawidzi niemal od zawsze.
- Nie
będzie tak źle – zapewniła Ginny, a ja spojrzałam na nią zdziwiona – ja już
miałam z nim patrol...
- Łaziłaś
z nim sama po nocy?- przerwał jej Ron, który, gdy o tym usłyszał, aż zachłysnął
się sokiem dyniowym, który w tym momencie pił. Zabolało mnie to trochę. Gdy
powiedziałam z kim mam patrol, nie powiedział nic. Może nie usłyszał?-
Zapytałam samą siebie.
- Co w
tym dziwnego? Przecież takie są obowiązki prefektów naczelnych – odpowiedziała
mu zirytowana jego zachowaniem Ruda.
- No ale
to Malfoy! – krzyknął Weasley, przez co kilku Gryfonów spojrzało na niego.
- Stary?
O co ci chodzi? Przecież jest prefektem naczelnym i musi patrolować korytarze z
dziewczynami, tak jak reszta – odezwał się Harry, na co Ron nic już nie
odpowiedział. Przez ostatni czas rudzielec był jakiś zamyślony i nieobecny. Gdy
byli sami na błoniach, albo u dziewczyn w dormitorium stawał się znów sobą,
jednak w miejscach publicznych, gdzie było dużo ludzi, zaczynał się dziwnie
zachowywać. Jakby go ktoś rozpraszał?
- No
więc... Gdy miałam z nim patrol – kontynuowała Wiewiórka – to nie było tak źle, nie
rzucał żadnymi obelgami, a czasem wymieniliśmy jakieś tam zdania. Myślę, że
dasz radę Hermiono. Nie, ja wiem, że dasz radę!
Czym tu
się przejmować, przecież to tylko blond fretka- pomyślałam- taka przystojna
blond fretka. Od razu wypędziłam tą nic niewartą myśl i wciągnęłam się do
rozmowy z chłopakami.
~~~~~~
Draco
Malfoy siedział w pokoju wspólnym Slytherinu razem z Pansy, Blaisem i Teodorem,
trzymając w dłoni szklankę z Ognistą
Whisky. Pokój wspólny był niemal pusty, gdyż właśnie odbywała się kolacja, na którą
oni nie mieli ochoty na razie iść, prócz nich na fotelu przy kominku siedziała
Daphne Greengrass ze swoją przyjaciółką Tracey Davis . Dziewczyna pojawiała się niemal wszędzie tam, gdzie był Draco.
~~~~~~
Draco
- Draco,
Daphne się cały czas na ciebie patrzy – szepnęła Pansy, na co prychnąłem. Na co
ta dziewczyna liczyła, to ja nie wiem, spalona była u mnie na sto procent.
- Ta,
zauważyłem – mruknąłem.
- Fanki
Smoku, same fanki – powiedział Blaise, na co reszta wybuchła śmiechem, tylko ja
się powstrzymałem. Dla mnie te wszystkie dziewczyny były tak żałosne. Robiły
wszystko, żeby choć na nie spojrzeć. Na początku to było przyjemne, teraz już
tylko irytujące. Setki listów, o takich propozycjach.. Te laski w ogóle nie
mają do siebie szacunku – pomyślałem- zrobiłyby wszystko, byle bym się z nimi
przespał.
- Bardzo
śmieszne, wczoraj dostałem list, w którym trzynastolatka prosiła o
rozdziewiczenie, a to już jest chore – mówiąc to, wzdrygnąłem się i wypiłem
duszkiem zawartość szklanki, Pansy widząc to prychnęła śmiechem.
- Nie
zazdroszczę – odezwał się Teodor.
Ja sobie
też- pomyślałem.
- To, co
robimy? Zaraz kolacja, a potem? – zapytała Dygotka.
- Nie
wiem jak wy, ale ja mam patrol – westchnąłem, patrol w piątek, to na pewno to, czego mi było trzeba – z Granger.
- Przynajmniej
nie zalicza się do twojego Fan Clubu – mruknął Teo.
- Taa,
będę za to słuchał jakichś monologów, o historii Hogwartu czy coś tam, już nie
wiem co gorsze- prychnąłem, dwie godziny z zarozumialską Ja-Wiem-Wszystko,
cudownie.
- Ee, nie
będzie tak źle, idzie się z nią dogadać – powiedział Blaise. No tak, on już
miał z nią patrol.
- Potwierdzam,
na eliksirach też się nie wywyższała – zagadnęła Pansy.
Przeżyje
– pomyślałem- nie może być gorzej od patrolu z tą Pomyluną, która ciągle gadała
o jakiś Grąpsykach czy jakoś tak, albo z bliźniaczką Patill- kolejną wierną
fanką.
~~~~~~
Na
zegarach wybiła godzina dwudziesta druga. Księżyc i niezliczona ilość gwiazd
lśniła niczym świece oświetlając hogwardzkie błonia. Obok drzwi wejściowych do
magicznej szkoły na parapecie z podkulonymi nogami siedziała młoda kobieta,
która z zamyśleniem wymalowanym na twarzy wpatrywała się w niebo. Myślała o
rodzicach, których nie zdołała odnaleźć; ale się nie poddawała, była w końcu
dzielną Gryfonką, o przyjaciołach i wspomnieniach z nimi związanymi, jak i o
przyszłości. Hermiona Granger czekała właśnie na swojego wroga i tym samym
towarzysza patrolu. Od początku roku nie zamieniła z nim ani jednego słowa, z
czego niezmiernie się cieszyła; gdyż dzięki temu wolna była od docinek z jego
strony. Dziewczyna nie wiedziała nawet, czy chłopak stawi się na umówionym przez
wicedyrektora miejscu. Od wejścia do Hogwartu każda, para prefektów miała
zaczynać swój patrol, który trwał dwie godziny. Hermiona Granger była już na
trzech takich obchodach, z których szczerze była zadowolona, gdyż dobrze
dogadywała się ze swoimi towarzyszami.
Najbardziej obawiała się (nie licząc Malfoya) spotkania z Blaisem- Ślizgonem,
który, mimo że jej otwarcie nie obrażał, to zawsze miał ją za tą gorszą ze względu
na „czystość” krwi, co nieraz pokazywał. Patrol ten jednak minął dość
przyjemnie, a Zabini wydawał się być uprzejmy i
zabawny. Oczywiście dziewczyna nie ufała mu, w końcu nie wiedziała czego się może po nim spodziewać. Nie przeszkadzało jej to jednak do prowadzenia
normalnych rozmów ze Ślizgonem. Hermiona od zawsze uważała, że relacje między
wszystkimi domami powinny być serdeczne i przyjacielskie. Jednak stosunek
Ślizgonów do Gryfonów i odwrotnie daleki był od takich cech.
Było
mięć minut po umówionym czasie. Hermiona właśnie zaczęła się zastanawiać czy ma
jakikolwiek sens czekanie tu na Malfoya, gdy usłyszała powolne kroki.
~~~~~~
Hermiona
Zaczęłam
odczuwać strach. Ciemność oraz wspomnienia z bitwy spowodowały, że przy
odgłosie zwykłych kroków, zaczynałam panikować. Obłęd – pomyślałam, jednak dłoń
na różdżce zacisnęłam mocniej. Kiedyś taka sytuacja nie miałaby miejsca.
Kiedyś też nie bałam się ciemności, był to mój mały sekret, o którym nikt nie
wiedział. Mimo, że stałam z hardo uniesioną głową i wpatrywałam się w miejsce,
z którego dochodziły odgłosy, to w środku czułam się jak mała dziewczynka, która
nagle w sklepie pełnym obcych ludzi straciła z pola widzenia mamę. Obrazy
przelatujące mi przez głowę nie należały do najmilszych. Wyobrażałam sobie
dosłownie wszystko. Wariujesz ! Weź się w garść! Jesteś bezpieczna, a nawet
gdyby to poradzisz sobie! Jesteś Gryfonką – powiedziałam myślach sama do
siebie- Pomogło, odetchnęłam lekko, lecz różdżka nadal spoczywała w mojej dłoni.
Przezorny zawsze ubezpieczony, jak to mówią mugole. Stała czujność – odezwał
się w mojej głowie cichy głosik tak bardzo przypominający barwą głos zmarłego
już profesora Moody’ego. Kroki stawały się coraz głośniejsze, aż nagle zza rogu
wyszedł wysoki, blond włosy mężczyzna. Poczułam ulgę. Naprawdę zaczynam
wariować.
~~~~~~~
***
Draco
Malfoy powoli, nie śpiesząc się wcale szedł w stronę drzwi wejściowych do
Hogwartu. Wiedział ,że jest spóźniony, jednak za nic nie miał ochoty
przyśpieszać. Malfoy nie chciał spędzać z tą szlamą więcej czasu niż to potrzebne.
W chwili, kiedy jego ojciec został odprowadzony do Azkabanu, obiecał sobie, że
nigdy nie stanie się takim potworem, jakim on był. Draco nigdy nie czuł się
lepszy tylko dlatego, że ma „czystą” krew. Wyzywaniem tej dziewczyny od szlam
chciał sprawiać jej przykrość. Pragnął, aby ona cierpiała tak samo jak on.
Przez to, że Granger była od niego lepsza w nauce, Draco obrywał zaklęciem
niewybaczalnym. Teraz zrozumiał, jakie to było żałosne, bo ona niczemu winna nie
była. Draco Malfoy przez te trzy miesiące, zmienił swoje postępowanie. Zaczął
po części być sobą. Oczywiście nie stał się potulny i delikatny jak baranek,
jednak sam fakt, że przestał obrażać innych ludzi, choć zdarzały się wyjątki,
był cudem.
~~~~~~
Draco
Szedłem
obojętnie w stronę zamku, gdzie miała już czekać dla mnie Granger. Nie pisało mi
się to w ogóle, ale obowiązki to obowiązki. Jeden głupi patrol nie może
skreślić tylu praw - ta myśl podniosła
mnie na duchu. Stała z wyciągniętą różdżką. Żałosne. Ona naprawdę myślała, że
ją zaatakuję? A niby taka odważna gryfoneczka. Pff..
~~~~~~
***`
- Spóźniłeś
się – powiedziała drobna kobieta, zeskakując z parapetu
- No
i?- zagadnął zaczepnie mężczyzna, jego usta wykrzywiały się w kpiącym uśmiechu.
- Nie
ważne- westchnęła- zacznijmy więc patrol.
Draco
Malfoy nic nie odpowiedział tylko ruszył za kasztanowowłosą. Był szczerze
zdziwiony. Sprowokował ją i czekał na jakiś długi monolog, a ona po prostu
odeszła. Hermiona Granger zaskoczyła młodego arystokratę.
Szli
w ciszy, nie zwracając na siebie żadnej uwagi. Każdy z nich pogrążony we
własnych myślach, gdy nagle po korytarzu zaczęły roznosić się odgłosy kroków.
- Słyszysz?
– odezwała się Hermiona.
- Niby
co? – mruknął niezbyt przyjemnie Draco.
- Kroki-
szepnęła.
- Granger?
To się leczy, wiesz?
- Co?
Ja..-Draco dopiero teraz usłyszał kroki.
- Szzzz,
wyciągnij różdżkę- szepnął. Nie chodzi o to, żeby chłopak się bał, jednak wolał
nie zostać nieprzyjemnie zaskoczony. Hermionie nie trzeba było powtarzać. Ich
różdżki skierowane były w stronę końca korytarza.
- Dracusiu!
Szukałam cię wszędzie!- Krzyknęła Daphne podchodząc do mężczyzny i zalotnie
trzepocząc za długimi rzęsami. Hermiona na ten widok schowała różdżkę i
prychnęła.
- A
ty co prychasz SZLAMO?- Greengrass zwróciła się do dziewczyny, z pogardą
wymalowaną na twarzy, podkreślając ostatnie słowo.
- Czego
chcesz?- Warknął Draco, który miał już dość tej pustej laski.
- Ależ
Smoczku, chcę porobić z tobą różne rzeczy- powiedziała, uśmiechając się
lubieżnie. Chłopak na ten widok wzdrygnął się.
- Minus
dziesięć punktów dla Slytherinu. Jest cisza nocna. Zmywaj się stąd Daphne- imię
koleżanki z domu aż wypluł.
- Co?
Ale Dracuniu …
- Dość!
Daj mi spokój- powiedział chłopak, nie zaszczycając jej spojrzeniem, wyminął ją
i ruszył przed siebie – chodź Granger. Skończmy ten przeklęty patrol.
Hermiona
nic nie odpowiedziała, tylko ruszyła za nim. Była w szoku. Po mniej więcej dziesięciu
minutach drogi w ciszy postanowiła się odezwać.
- Odebrałeś
punkty SWOJEMU domowi Malfoy – powiedziała tak, jakby przypominała, co ma kupić
na zakupy.
- Tak
Granger. Gdyby ktoś łaził za tobą cały czas też straciłabyś cierpliwość. Wierz
mi – westchnął, chciał być już w dormitorium ze szklaneczką bursztynowego płynu.
Nie wiedział, że jego patrol dziś wyjątkowo się przedłuży.
--------------------------------------------------------------------------------------------
Dodaję obiecany rozdział. Czekam niecierpliwie na jakieś informację z Waszej strony, przez co bardzo proszę o komentarze. Czy ktoś to w ogóle czyta? Krytyka mile widziana, ponieważ z niej się uczę.
Dodaję obiecany rozdział. Czekam niecierpliwie na jakieś informację z Waszej strony, przez co bardzo proszę o komentarze. Czy ktoś to w ogóle czyta? Krytyka mile widziana, ponieważ z niej się uczę.
Dobranoc :)
Oho, ostatnie zdanie brzmi niczym obietnica, dlatego poczekam sobie na kolejny rozdział. Ciekawi mnie, jak rozwinie się sytuacja z patrolu. ;)
OdpowiedzUsuńJa czytam, to raz. A dwa, wspominałaś coś o krytyce? Błędy były, dlatego znów radzę przeczytać rozdział i poprawić, ale najbardziej rzuca mi się w oczy brak odstępu między myślnikiem a pierwszym słowem rozmowy. :)
Pozdrawiam!
Bardzo się cieszę, że zostałaś i czytasz. Rozdział sprawdzony i rzeczywiście wyłapałam pełno błędów, za to zanim dodam następny przeczytam go z dziesięć razy, żeby się tak nie rzucały w oczy! :)
UsuńDziękuję za uwagę.
Pozdrawiam cieplutko :))
O! Ciekawa zapowiedź kolejnego rozdziału! Cieszę sie, ze Hermiona i Pansy jakos sie dogadały, czas przełamać lody.
OdpowiedzUsuńNie dziwie sie, ze hermiona nadal ma lęki z przeszłości, tak dużo przeciez przeszła :/
No i ta irytująca Daphne....
Pozdrawiam! :D
No Daphne tragiczna. Co ona taka? :< I czemu Draco tak jej nie lubi?
UsuńNo no zaciekawiłaś mnie tą końcówką idę czytać dalej ;)
OdpowiedzUsuńA w wolnym czasie zapraszam cię serdecznie do mnie!
Pozdrawiam i życzę weny ;D
Ciesze się,że mi się udało! :)
UsuńU Ciebie jestem na bieżąco, bo strasznie mnie zaintrygowałaś i pewnie zostanę na dłużej.