Pierwszy patrol Hermiony Granger i Dracona Malfoya dobiegał
końca. Od krótkiej rozmowy o Daphne nie zamienili ze sobą ani słowa. Dla
dziewczyny nie było to krępujące, była mentalnie przygotowana na taką sytuację.
No bo o czym mugolaczka miała rozmawiać z arystokratą? Chłopaka ta cisza
zaczynała irytować. Nie mógł się doczekać powrotu do dormitorium.
- Chodźmy jeszcze na trzecie piętro- powiedziała dziewczyna,
Draco kiwnął głową na znak, że się zgadza. Trzecie piętro teraz było dostępne
dla każdego ucznia i ci, szczególnie w tym roku chętnie z tego korzystali.
Hermiona doskonale pamiętała jak w pierwszej klasie, mimo wyraźnego braku
pozwolenia znalazła się tam z Harrym i Ronem. Puszek- trzygłowy pies, kamień
filozoficzny, profesor Quirrell z Voldemortem pod turbanem; to wszystko to
skojarzenia z trzecim piętrem. To była ich pierwsza zagadka.
W związku z tym, że znajdowali się w lochach, droga do
wyznaczonego celu trochę trwała. Hermiona miała bardzo złe przeczucia. Czuła
ogromny niepokój, którego nie mogła racjonalnie
wytłumaczyć. Mówiła sobie w myślach, że jest bezpieczna, że to tylko zmęczenie.
- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! – okropny, dziewczęcy krzyk wydobył
się z jednej z nieużywanych klas. Hermiona automatycznie złapała Draco za rękę.
- Przepraszam – powiedziała cicho, zabierając szybko dłoń.
Czekała, aż chłopak ją wyśmieje lub obrazi, że zakaził się szlamem. Nic takiego
jednak nie nastąpiło. Draconowi nie przeszło nawet to na myśl, nie w tej
chwili.
- Słyszałaś to prawda?-
szepnął młodzieniec.
- Taak- odpowiedziała, a głos się jej załamał.
Draco ruszył w stronę ostatnich drzwi na korytarzu. Różdżkę
miał w gotowości. Hermiona podążała za nim. Adrenalina robiła swoje. Podeszli,
najciszej jak potrafili do drewnianych drzwi. Z pomieszczenia nie dochodziły
żadne odgłosy.
- Na raz, dwa, trzy. Dobra?- powiedział Malfoy, pokazując
palcem na drzwi, Hermiona kiwnęła niepewnie głową. Nie wiedziała, czego ma się
spodziewać, jednak świadomość, że jakaś uczennica Hogwartu może być w
niebezpieczeństwie, działała jak kubeł zimnej wody i pozwalała myśleć
racjonalnie.
- Raz… Dwa… Trzy!- krzyknął i otworzył z trzaskiem drzwi,
zaklęcie było tak mocne, że te wyleciały z zawiasów. Odezwała się cisza. Oboje
mocniej ścisnęli różdżki. Powoli weszli do pomieszczenia.
Nieużywana klasa, nie różniła się wiele od tych, w których
odbywały się lekcje. Była duża, większą część Sali zajmowały ławki. Po drugiej stronie stało biurko nauczyciela, tablica i kolejne
drzwi. Wschodnią ścianę zajmowały okna. To pomieszczenie posiadało dwie
szczególne cechy, które wyróżniały je od klas używanych. Po pierwsze było
całkowicie zakurzone. Wyglądało tak, jakby stało zamknięte przez tysiące lat.
Kurz był prawie wszędzie. Drugą cechą i tą najokropniejszą był napis na ścianie
naprzeciw okien.
Hermiona widząc to, chciała od razu podbiec do osoby, która
leżała zaraz przy ścianie w odstępie między ławkami. Robiła już nawet krok
naprzód kiedy zatrzymało ją stanowcze zaciśnięcie ręki na łokciu.
- Nawet o tym nie myśl Granger- warknął Draco- Sprawdźmy
najpierw, czy jesteśmy sami.
Dziewczyna przystała na to, mimo iż bardzo chciała pomóc
dziewczynie to musiała zadbać o własne bezpieczeństwo.
Draco i Hermiona zaczęli się dokładnie rozglądać po Sali,
szukając podejrzanego. Nie mogli rzucić zaklęcia wywołującego* gdyż przez obecność
leżącej dziewczyny nie zadziałałoby
poprawnie. Po chwili doszli do wniosku, że
są sami. Nie zastanawiając się więcej, oboje
rzucili się na ratunek dziewczynie. Hermiona w międzyczasie wysłała patronusa
do pani dyrektor i pielęgniarki. Nie patrzyli teraz na wzajemną nienawiść. Chcieli zrobić co w ich
mocy, żeby pomóc ofierze.
Cała sytuacja dla prefektów naczelnych była bardzo trudna. U
Draco znak powodował bardzo nie miłe wspomnienia, a Hermiona była w pełni
świadoma, że może być w niebezpieczeństwie.
Hermiona
Dobiegłam do
dziewczyny, znałam ją tylko z widzenia. W tym roku tiara przydziału
przydzieliła ją do Hufflepuffu. Niska, drobna blondyneczka o niebieskich
oczach. Taka niewinna- pomyślałam.
Dziewczyna ciało miała wygięte pod różnymi kątami. Czarna
szata była nasiąknięta krwią. Musiała stracić jej bardzo dużo. Była
nieprzytomna. Rany, pokrywały całe ręce, brzuch i nogi. Puls miała ledwo
wyczuwalny, ale żyła. Blada twarz i sine usta sprawiały, że uczniowie pomyśleli
o najgorszym.
- Znasz zaklęcia?- wysapała Hermiona.
Draco nic nie odpowiedział, tylko wraz z dziewczyną wziął
się za zasklepianie ran. Chłopak doskonale znał te zaklęcia i nieraz musiał z
nich korzystać, niestety. Panowała cisza, niewerbalne czary, których używali
działały podobnie jak na szóstym roku, gdy korzystał z nich profesor Snape,
żeby uleczyć Dracona po pojedynku z Potterem, który uraczył Malfoya Sectumsemprą.
Rany jednak nie były zwykłe i przyprawiały niemałe trudności; z niektórych
nadal sączyła się krew, wiele nie chciało się zasklepić, a ich ilość była nie
do policzenia. W leczenie wkładali tyle mocy, że po chwili byli wykończeni,
jednak nie przestawali.
Po siedmiu minutach, które dla dwójki uczniów ciągnęły się niemiłosiernie, do klasy
na drugim piętrze wkroczyli szybkim krokiem nauczyciele.
- Co tu się dzieje?- zapytała surowo dyrektorka- Panno
Granger prosz…- zaniemówiła widząc
sytuacje.
- Och Merlinie!- krzyknęła pielęgniarka, podbiegając do
prefektów- Co tu się stało?- zapytała rzucając zaklęcia na uczennicę.
- Nie teraz!- warknął
Draco, który doskonale wiedział, że jeżeli dalej będą przeprowadzane te
pogadanki to, to dziecko nie ma szans na przeżycie.
- Minewro, wezwij Severusa- powiedziała pani Pomfrey, nie odrywając wzroku
od dziewczyny.
- Dobrze- Profesor
McGonagall wysłała patronusa, była w szoku.
Dyrektorka zajęła miejsce obok Hermiony i również zaczęła
leczyć Pihane, czas był tutaj najważniejszy, trzeba było jak najszybciej
zatamować krew i zasklepić rany; dziewczyna była bliska wykrwawienia.
Po chwili do zebranych dołączył Snape.
***
- Dobrze, proszę opowiedzieć mi, co się stało jeszcze raz - westchnęła
Profesor McGonagall patrząc na nich spod prostokątnych okularów.
Pihane została przetransportowana do Świętego Munga, gdy
sytuacja została w miarę opanowana. Niebyło wiadome, czy dziewczyna przeżyje.
Draco i Hermiona siedzieli w gabinecie dyrektora. Nie zmienił się on prawie w
ogóle, od panowania dwóch poprzednich przełożonych . Pomieszczenie skąpane było
w ciepłych barwach i było dobrze oświetlone. Duże okno, ze względu na porę nie
pokazywało niczego prócz ciemności. Piękny, puchaty, brązowy dywan leżał tuż
przed kominkiem, który prócz tego, że był w bardzo dobrym stanie, nie wyróżniał
się niczym szczególnym. Na biurku, zamiast dziwnych instrumentów stały stosy
pergaminów, a na ścianie wisiał portret profesora Dumbledore, tuż obok innych
dyrektorów, którzy przyglądali się zza ciekawieniem gościom. Tiara przydziały
zajmowała honorowe miejsce za fotelem McGonagall. Prefekci siedzieli naprzeciw
niej, na dwóch starych, drewnianych krzesłach. Mistrz eliksirów, a aktualnie
nauczyciel Obrony Przed Czarną Magią stał obok drzwi wejściowych z nieprzeniknionym
wyrazem twarzy i rękami założonymi na piersi. Przy oknie stała dwójka mężczyzn;
byli to aurorzy. Starszy mężczyzna- Antonii Rabins oraz o wiele młodszy od
swojego towarzysza- Kens Jeviel
- W trakcie patrolu przechodziliśmy przez drugie piętro, kiedy
usłyszeliśmy krzyk - Hermiona wzięła głęboki oddech i kontynuowała- dochodził
on z nieużywanej klasy. Gdy tam dotarliśmy, zobaczyliśmy …- przerwała, nie
będąc wstanie wymówić nic więcej.
- Tę dziewczynę, napis i znak- dokończył obojętnie Draco, miał już dość tego
przesłuchania. Była trzecia w nocy. Zmęczenie po całym dniu, jak i po tak
intensywnych zaklęciach dało o sobie
znać, a aurorzy nadal nie odpuszczali.
- I pan na pewno nie ma z tym nic wspólnego?- zakpił Kens.
- A żeby pan wiedział, że nie mam – warknął zirytowany
chłopak.
- Nie byłbym tego taki pewien- Auror nie odpuszczał.
- Malfoy cały czas był ze mną!- krzyknęła Hermiona, chciała już wyjść z tego
gabinetu. Wałkowali ten sam temat już od dwóch godzin.
- Naprawdę pani w to wierzy? Mógł się teleportować, kiedy
pani nie widz..
- W Hogwarcie nie można się teleportować!- warknęła- Pani profesor, możemy to już skończyć?-
zapytała, patrząc błagalnie w stronę nauczycielki transmutacji.
McGonagall rozejrzała się po gabinecie. Na każdym było widać
mniejsze bądź większe oznaki zmęczenia. Tylko młody auror nad wyraz dobrze się
bawił, próbując sprowokować Dracona.
- Tak, możecie wrócić do dormitoriów. Severusie, proszę,
odprowadź ich.
Cała trójka skierowała się w stronę piątego piętra.
Prefekci naczelni od razu jak zniknęli za drzwiami swoich
sypialń, po cichu, żeby nie zbudzić swoich współlokatorów rzucili się na łóżko,
odpływając w krainę morfeusza.
~~~~~~
Hermiona
Obudziłam się w południe. Byłam wykończona. Na szczęście
zimny prysznic rozbudził mnie, a delikatny makijaż doprowadził do jako takiego
porządku. Wory pod oczami nie rzucały się już tak w oczy.
- Co jest śpiochu?- zapytała Ginny. Przed nią nic nie da się
ukryć- pomyślałam.
- Opowiem ci wszystko, ale później, teraz obiad-
powiedziałam, mój żołądek domagał się pokarmu.
Po sytym posiłku, wraz z Harrym Ginny i Ronem wróciliśmy do
pokoju. Musiałam im wszystko opowiedzieć. Słuchali wytrwale, byli tak samo
zaszokowani co ja wczoraj przerażona.
- Czy tutaj nigdy nie może być spokojnie?- zapytał cicho Ron.
- Co z tym zrobimy?- odezwała się Ginny nie zwracając uwagi na
pytanie brata.
- Nie wiem, ale nie możemy tego tak zostawić- powiedział
Harry.
- Trzeba iść...- zabrałam
głos, jednak stanowczo przerwali mi przyjaciele.
- Do biblioteki!- krzyknęli równo.
~~~~~~
~~~~~~
Draco
- Ej, czekajcie, musimy pogadać- powiedziałem do przyjaciół, zaraz po tym, jak
wróciłem z sowiarni. Musiałem wysłać list do matki, aby na siebie uważała,
teraz nikt z nas nie był bezpieczny.
- O co chodzi Draco?- zapytała zaniepokojona Pansy.
- Nie tutaj- mruknąłem, ruszając w stronę dormitorium;
Pansy, Blaise i Teodor podążali za mną.
- No więc…?- zagaił Blaise, świdrując mnie wzrokiem.
Slytherinie jak ja nienawidzę tego spojrzenia.
- Słuchajcie… - i tak
opowiedziałem im w skrócie wydarzenie, które miało miejsce w nocy.
- Ale kto to mógł zrobić?- Pansy, jeśli była przerażona to
bardzo dobrze to ukrywała.
- Nie mam pojęcia, ale musimy coś z tym zrobić- mruknąłem,
gdyby to chodziło tylko o mnie, to nie bawił bym się w drugiego Pottera.
- Masz jakiś plan?- wtrącił się Teodor.
- Myślę, że…
~~~~~~
Ośmioro uczniów w Hogwarcie, z dwóch różnych domów postanowiło
rozwiązać zagadkę i złapać sprawcę. Hermiona, Harry, Ron i Ginny chcieli
uratować szkołę przed zamknięciem, gdyż bezpieczeństwo w Hogwarcie zostało
poważnie zachwiane i podobne sytuacje spowodowałyby klęskę magicznej szkoły.
Draco, Pansy, Teodor i Blaise doskonale wiedzieli, że dopóki podejrzany będzie
na wolności to ani oni, ani ich rodziny nie zaznają spokoju. Taki niepokój
odczuwali wszyscy, którzy wyparli się Czarnego Pana. Dzięki temu szkoła zyskała
dwie, niezależne od siebie grupy detektywów z dwóch różnych światów. Uczniowie nie wiedzieli jednak, że
wkrótce życie sprawi im niemałą niespodziankę.
Na ścianie w nie używanej klasie widniał napis, którego nie
szło zlikwidować. „Strzeżcie się SZLAMY i ZDRAJCY PANA! Czarny Pan zostanie
pomszczony!” zostało napisane krwią Pihane,
a pod tym napisem, znajdował się znak taki, jak u wszystkich śmierciożerców-
Mroczny Znak.
Hej, hej! :)
OdpowiedzUsuńDawno mnie nie było xdd
rozdział perełka!
Ciesze się, że wpadłaś!
UsuńPozdrawiam ;D
Podobał mi sie ten rozdział, był taki przyjemnie mroczny. No i jeszcze sam fakt ataku na dziecko wywołuje emocje.
OdpowiedzUsuńPodoba mi sie, że zrobiły się takie dwie grupy detektywistyczne! :D
Ciekawa jestem, czy to ktoś z Hogwartu, czy jakims cudem ktos przekroczył zabezpieczenia.
Hm.. Masz jakieś podejrzenia? :D
UsuńAle się porobiło! Rodzą mam się detektywi! :) Jestem bardzo ciekawa kto za tym wszystkim stoi? No i czy Gryfino i Ślizgoni połączą siły?
OdpowiedzUsuńJuż niedługo się okaże :D
UsuńPozdrawiam serdecznie :D