Od
niezbyt przyjemnego, żeby nie powiedzieć
przerażającego patrolu dwójki prefektów naczelnych, minął miesiąc. Pihane cały
czas znajdowała się w Świętym Mungu, a Hogwart wszczął środki ostrożności. O wydarzeniu
wiedziało tylko kilkoro uczniów, aby nie siać paniki. Klasa, w której wszystko
się zdarzyło, była strzeżona obrazem, ponieważ ze zwykłymi, zamkniętymi
drzwiami ciekawscy poradziliby sobie zwyczajną alohomorą. Cały wrzesień, dla uczniów szczególnie piątego i siódmego
roku był bardzo męczący. Mimo iż to dopiero początek dziesięciomiesięcznej
nauki, nauczyciele nie odpuszczali.
Relacja
Hermiony i Draco polegała na wzajemnym ignorowaniu się, pomieszanym ripostami.
Stosunek Gryfonów i Ślizgonów zaostrzył się jeszcze bardziej niż dotychczas,
bez wyraźnego powodu.
Czwórka
detektywów ze Slytherinu po skontaktowaniu się ze starymi znajomymi i
rozejrzeniu po szkole uświadomiła sobie, że poniosła delikatną klęskę, nie
mając punktu zaczepienia. Oczywiście nie zrezygnowali, jednak ich entuzjazm
„lekko” przygasł. Pocieszali się tym, że Potter nawet nie wie o sprawie. Draco
zdawał sobie sprawę, że przyjaciółka „chłopca, który przeżył, by patrzeć na
klęskę drużyny” była przy tym. Chłopak jednak uważał, że moralna gryfoneczka,
nie odważyłaby się sprzeciwić zakazowi McSztywnej i wypaplać wszystko koleżką.
Nie wiedział, jak bardzo się mylił.
Harry,
Ron, Hermiona i Ginny mimo nawału nauki nie odpuszczali. Na początku złotemu
trio ciężko było się przestawić na współpracę w czwórkę, lecz szybko sobie z
tym poradzili. Mimo iż w poprzednich latach dziewczyny były w relacjach czysto
koleżeńskich, to od zakończenia wojny stały się najlepszymi przyjaciółkami,
które się wzajemnie wspierają, pomagają i mówią o wszystkim. Ginny i Harry
zgodnie stwierdzili, że nie pasującą do siebie jako para i nie próbowali się
wiązać. Ich stosunki nie zmieniły się przez to ani trochę, można wręcz
powiedzieć, że pogłębiły się. Wiedzieli, że mogą na siebie liczyć, a traktowali
się jak przyjaciele czy rodzeństwo. Związek Rona i Hermiony w ciągu tego
miesiąca uległ poprawie. Młodzi nie mijali się, spędzali ze sobą czas i śmiali
się. Wspólna zagadka zbliżyła ich do siebie. Choć Hermiona czasem łapała się na
tym, że traktuje chłopaka tylko i wyłącznie jako przyjaciela, nie chciała
niszczyć ich relacji.
Dwa tygodnie
po całym wydarzeniu, Harry i Hermiona idąc pod peleryną niewidką do biblioteki
(Harry zapomniał eseju z OPCM, który musiał pilnie dokończyć) ze względu na
późną porę, usłyszeli rozmowę dyrektorki z bibliotekarką. Dotyczyła ona stanu
zdrowia młodej uczennicy. Ze względu na wrodzoną ciekawość, przyjaciele nie
odeszli, tylko z zapartym tchem słuchali.
- Ale
jak to? Minewro jesteś pewna?- zapytała zaszokowana kobieta.
- Tak
Irmo, niestety tak. Uzdrowiciele powiedzieli, że na pewno było to zaklęcie
leguana. Choć nie mam pojęcia jak to możliwe.- odpowiedziała profesor
McGonagall.
- Jeśli
to wszystko jest prawdą… Nie chcę nawet o tym myśleć! – krzyknęła roztrzęsiona
pani Pince.
- Tak..
Ja również. Mam nadzieję, że uda się złapać tego złoczyńcę. Jestem zasypywana
listami od rodziców i wcale im się nie
dziwię. Och, gdyby Albus tu był…
Od
tamtego czasu, czwórka przyjaciół w każdej wolnej chwili przesiadywała w bibliotece,
przeszukując przeróżne księgi. Niestety poszukiwania odnosiły klęskę. W żadnej
z książek nie znaleźli nic na temat zaklęcia leguana. Nie ryzykowali, pytając
nauczycieli, bo byłby to zbyt podejrzane. Mały przełom nastąpił siedemnastego
października.
Słoneczny,
suchy dzień w Londynie zdarzał się dość rzadko, a jeśli taka pogoda panowała w
październiku, to było to anomalią. Cały wrzesień, jak i połowa dziesiątego
miesiąca przywoływały na myśl wakacje. Tak piękna pogoda wręcz szydziła z
uczniów, którzy czas spędzali na lekcjach bądź z nosami w książkach. Tego dnia
było tak samo.
Harry i Ron wspólnie odrabiali lekcję z
dziewczynami w ich dormitorium. Często tam przebywali, gdyż cisza i spokój, jaki
tam panował, był idealny do nauki i rozmowy o Pihane. Pokój wspólny Gryffindoru
zawsze pełen był głośnych uczniów, a salon prefektów naczelnych rzadko świecił
pustkami.
- Mam
dość- westchnął Ron , rzucając swój esej, rozciągając nogi i układając się
wygodnie na fotelu.
Hermiona
transmutowała stare skarpetki na dwa fotele, małą kanapę i stolik, wszystko w
kolorze wiśni. Dormitorium dziewczyn było bardzo duże i, mimo że dodatkowe
meble zabierały sporo miejsca, pokój nadal wyglądał ładnie.
- Ja
też. Nie mogę już na to patrzeć – mruknął Harry, poprawiając swoje okrągłe
okulary.
- Odpuście
sobie. Przecież jeszcze jutro zdążycie to naaaapisać- ziewnął Ron.
- Jeszcze
dziesięć minut i skończę- odpowiedziała szybko Hermiona nie odrywając wzroku od
pergaminu. Ginny nic nie mówiąc, wstała i rzuciła się na łóżko. Była padnięta. Pierwsze
półtora miesiąca spędziła tak samo – spanie, lekcje, zadanie, nauka, nauka,
nauka. Dziewczyna była pewna, że w tym roku nauczyciele kompletnie zwariowali,
bo, mimo że nie zależało jej na ocenach wybitnych to przez poziom nauczania,
jaki panował, musiała ciągle wkuwać, żeby wychodzić na zadowalające. O ile z
zaklęć i obrony przed czarną magią radziła sobie doskonale, a z eliksirów i zielarstwa
dawała radę to transmutacja była jej kulą u nogi. Jak ze wszystkich przedmiotów
uczyła się z godzinę to nauka przedmiotu z dyrektor Hogwartu zabierała jej nie raz trzy godziny!
- Dobra,
to co robimy?- zapytała rudowłosa.
- Wszystko
tylko nie nauka i eseje- Ron, również miał dość, wszyscy, a nawet Hermiona, która
uwielbiała się uczyć czuła, że nauczyciele po prostu przesadzają. Dziewczyna
miała pewną teorię w związku z ilością nauki. Uważała, że nauczyciele robią
wszystko, aby uczniowie nie myśleli o przykrym wydarzeniu, albo nie próbowali
żadnych wycieczek ze względu na bezpieczeństwo. Wszystko to im się udało, przez
naukę nikt nie miał czasu, ani chęci na jedno czy drugie. No prawie nikt.
- Znaleźliście
coś w bibliotece?- zapytała kasztanowłosa dziewczyna, odkładając swoje
wypracowanie.
- Nie…
ale to musi być coś z czarnej magii- odpowiedział Harry.
- Wczoraj
szukałam w dziale ksiąg zakazanych, ale nie było nawet wzmianki o tym- Ginny
bardzo zaangażowała się w pomoc.
- Gdybyśmy
mieli te książki o horkruksach, może tam by coś było- mruknął Ron.
Gdy
Hermiona o tym usłyszała w jej oczach rozbłysły ogniki podekscytowania.
- Ależ
ja jestem głupia!- krzyknęła, zrywając się z sofy. Harry, Ron i Ginny spojrzeli
po sobie z niezrozumieniem. Bądź co bądź Hermiony nie można było nazwać głupią.
Z szafy wyciągnęła torebkę, którą jeszcze rok
temu nie opuszczała na krok.
- Accio książki- powiedziała, kierując różdżkę do wnętrza czarnej torebki. Po chwili, na łóżku
Hermiony pojawiło się pięć starych książek, o tematyce bardzo czarno magicznej.
Były to jedyne podręczniki, które jeszcze znajdowały się w torebce, dziewczyna
przywiozła je ze sobą, aby na koniec roku
oddać profesor McGonagall. Wolała poczekać dziesięć miesięcy i nie narażać się
na niewygodne pytania i podejrzenia. Bądź co bądź nie powinna tych książek widzieć
nigdy na oczy.
- Nadal
je masz?!- krzyknął Harry i po chwili cała czwórka siedziała na łóżku, patrząc
na książki, jakby były największym skarbem.
- Tylko
uważajcie, mogą być niebezpieczne, niektóre z nich nie były otwierane- przestrzegła
Hermiona.
Harry,
Ron, Ginny i Hermiona, ze skupieniem przeglądali książki, niektóre z nich otwierały
się tylko rodzeństwu, w związku z czystą krwią.
- Czekajcie
mam coś!- oznajmiła Ginny.
Przyjaciele
porzucili swoje księgi i patrząc na trzymaną przez Rudą- „Najczarniejsi Magowie
i Ich Czary”.
Na
pierwszej stronie odręcznym, pochyłym pismem było napisane:
Zaklęcie
LEGUANA
Jedno z najbardziej czarno magicznych uroków. Sama formuła zaklęcia jest nie znana, co czyni go jeszcze niebezpieczniejszym. Według legend, zaklęcie
ostatni raz używane było w średniowieczu, a
ostatnim czarodziejem, który uważał, że znał formułę był Erico Jufel; czarodziej XV wieku, przez wielu uważany, za człowieka chorego
psychicznie.
Więcej na temat pochodzenia, skutków i przeciwzaklęć na następnej stronie.
- Szybko,
odwracaj!- krzyknął Ron. Ginny posłusznie posłuchała polecenia brata. Następna
strona była kompletnym rozczarowaniem.
Na
pożółkłym pergaminie widniała czarna ilustracja mrocznego znaku, reszta kartek
była pusta.
- Co do
cholery?- Ronald był zawiedziony, jeszcze kilkanaście sekund temu był pewien,
że chodź trochę posuną się w swojej zagadce; niestety.
- Trzeba
sprawdzić kim był ten Jufel, nigdy o nim nie słyszałam…- westchnęła Hermiona.
- Może to
jest tak jak z tym dziennikiem Toma Riddle- mruknął Harry, a gdy reszta
spojrzała na niego z niezrozumieniem, kontynuował- no wiecie, że trzeba coś
napisać.
Chwilę
później na środku pergaminu z mrocznym znakiem widniał czarny kleks z atramentu.
- Chociaż
próbowaliśmy- westchnął Ron.
- Harry,
myślisz, że Syriusz wiedziałby coś na ten temat?- zagadnęła Herm.
- Jak pytałem
go o to zaklęcie, to odpisał, że nigdy o czymś takim nie słyszał, ale napiszę
mu o tej książce, może to coś da. – Wybraniec, był w stałym kontakcie ze swoim
ojcem chrzestnym, który teraz, po wojnie pracował jako Auror.
***
- Łapa
odpisał- szepnął Harry do reszty przyjaciół.
Czwórka
Gryfonów siedziała wspólnie przy stole Gryffindoru czekając niecierpliwie na
poranną pocztę.
- Chodźmy
do nas- powiedziała Ginny.
Ron wziął
garść pasztecików i wspólnie ruszyli do dormitorium dziewczyn.
- Czytaj
Harry – pośpieszyła go dziewczyna.
Kochany Harry,
U mnie wszystko w porządku,
nadal zajmujemy się
śmierciożercami- tymi, którzy nadal się ukrywają. Jesteśmy coraz bliżej ich złapania.
Jak zauważyłeś, w proroku nic na temat wydarzenia w Hogwarcie nie było. Z tego,
co się dowiedziałem po powrocie, ministerstwo, mimo iż sumiennie pracuje nad tą
sprawą, to nie chce zbudzać paniki.
Co do Twojego
pytania; mimo iż uważam, że powinniście zostawić tę sprawę w spokoju i skupić
się na nauce, to wiem jak skłonić książkę do pokazania reszty tematu. Niestety,
sądzę, że ta wiedza na nic Wam się nie zda. Aby książka ukazała swoją treść, na
miejsce, w którym widnieje mroczny znak, trzeba przyłożyć ten prawdziwy, z
lewego przedramienia.
Nie pakujcie się w
kłopoty.
Pozdrów Hermionę i Rona.
SYRIUSZ
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej kochani! Wstawiam Wam kolejny rozdział. Jutro mija równo miesiąc od założenia tego bloga. No cóż, dla niektórych to pewnie nic takiego, ale ja jestem ogromnie dumna. Taki mój mały sukcesik! Nie chcę Was błagać o komentarze, ale bardzo byłoby mi miło gdybyście zostawili coś po sobie. :)
Dobrej nocy!
Bardzo ładny szablon! :3
OdpowiedzUsuńWidze, ze jedna grupa stanowczo wyprzedza drugą :D No ale tylko jedna osoba ma Mroczny Znak, więc trzeba bedzie zacząć współpracować!
Hm.. Ale czy wszyscy się zgodzą na taką współpracę? ;D
UsuńCieszę się, że szablon się podoba:D
Dlaczego tak krótko? Rozdział bardzo ciekawy zastanawiam się kim jest ten złoczyńca? A więc Syriusz żyje? Eh jakoś nigdy go nie lubiłam bardziej wolę Remusa ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Miłego czytania!
UsuńPozdrawiam !