czwartek, 24 sierpnia 2017

ROZDZIAŁ ÓSMY

Od niezbyt  przyjemnego, żeby nie powiedzieć przerażającego patrolu dwójki prefektów naczelnych, minął miesiąc. Pihane cały czas znajdowała się w Świętym Mungu, a Hogwart wszczął środki ostrożności. O wydarzeniu wiedziało tylko kilkoro uczniów, aby nie siać paniki. Klasa, w której wszystko się zdarzyło, była strzeżona obrazem, ponieważ ze zwykłymi, zamkniętymi drzwiami ciekawscy poradziliby sobie zwyczajną alohomorą. Cały wrzesień, dla uczniów szczególnie piątego i siódmego roku był bardzo męczący. Mimo iż to dopiero początek dziesięciomiesięcznej nauki, nauczyciele nie odpuszczali.

Relacja Hermiony i Draco polegała na wzajemnym ignorowaniu się, pomieszanym ripostami. Stosunek Gryfonów i Ślizgonów zaostrzył się jeszcze bardziej niż dotychczas, bez wyraźnego powodu.

Czwórka detektywów ze Slytherinu po skontaktowaniu się ze starymi znajomymi i rozejrzeniu po szkole uświadomiła sobie, że poniosła delikatną klęskę, nie mając punktu zaczepienia. Oczywiście nie zrezygnowali, jednak ich entuzjazm „lekko” przygasł. Pocieszali się tym, że Potter nawet nie wie o sprawie. Draco zdawał sobie sprawę, że przyjaciółka „chłopca, który przeżył, by patrzeć na klęskę drużyny” była przy tym. Chłopak jednak uważał, że moralna gryfoneczka, nie odważyłaby się sprzeciwić zakazowi McSztywnej i wypaplać wszystko koleżką. Nie wiedział,  jak bardzo się mylił.

Harry, Ron, Hermiona i Ginny mimo nawału nauki nie odpuszczali. Na początku złotemu trio ciężko było się przestawić na współpracę w czwórkę, lecz szybko sobie z tym poradzili. Mimo iż w poprzednich latach dziewczyny były w relacjach czysto koleżeńskich, to od zakończenia wojny stały się najlepszymi przyjaciółkami, które się wzajemnie wspierają, pomagają i mówią o wszystkim. Ginny i Harry zgodnie stwierdzili, że nie pasującą do siebie jako para i nie próbowali się wiązać. Ich stosunki nie zmieniły się przez to ani trochę, można wręcz powiedzieć, że pogłębiły się. Wiedzieli, że mogą na siebie liczyć, a traktowali się jak przyjaciele czy rodzeństwo. Związek Rona i Hermiony w ciągu tego miesiąca uległ poprawie. Młodzi nie mijali się, spędzali ze sobą czas i śmiali się. Wspólna zagadka zbliżyła ich do siebie. Choć Hermiona czasem łapała się na tym, że traktuje chłopaka tylko i wyłącznie jako przyjaciela, nie chciała niszczyć ich relacji.


Dwa tygodnie po całym wydarzeniu, Harry i Hermiona idąc pod peleryną niewidką do biblioteki (Harry zapomniał eseju z OPCM, który musiał pilnie dokończyć) ze względu na późną porę, usłyszeli rozmowę dyrektorki z bibliotekarką. Dotyczyła ona stanu zdrowia młodej uczennicy. Ze względu na wrodzoną ciekawość, przyjaciele nie odeszli, tylko z zapartym tchem słuchali.
- Ale jak to? Minewro jesteś pewna?- zapytała zaszokowana kobieta.
- Tak Irmo, niestety tak. Uzdrowiciele powiedzieli, że na pewno było to zaklęcie leguana. Choć nie mam pojęcia jak to możliwe.- odpowiedziała profesor McGonagall.
- Jeśli to wszystko jest prawdą… Nie chcę nawet o tym myśleć! – krzyknęła roztrzęsiona pani Pince.
- Tak.. Ja również. Mam nadzieję, że uda się złapać tego złoczyńcę. Jestem zasypywana listami od rodziców i  wcale im się nie dziwię. Och, gdyby Albus tu był…


Od tamtego czasu, czwórka przyjaciół w każdej wolnej chwili przesiadywała w bibliotece, przeszukując przeróżne księgi. Niestety poszukiwania odnosiły klęskę. W żadnej z książek nie znaleźli nic na temat zaklęcia leguana. Nie ryzykowali, pytając nauczycieli, bo byłby to zbyt podejrzane. Mały przełom nastąpił siedemnastego października.


Słoneczny, suchy dzień w Londynie zdarzał się dość rzadko, a jeśli taka pogoda panowała w październiku, to było to anomalią. Cały wrzesień, jak i połowa dziesiątego miesiąca przywoływały na myśl wakacje. Tak piękna pogoda wręcz szydziła z uczniów, którzy czas spędzali na lekcjach bądź z nosami w książkach. Tego dnia było tak samo.

 Harry i Ron wspólnie odrabiali lekcję z dziewczynami w ich dormitorium. Często tam przebywali, gdyż cisza i spokój, jaki tam panował, był idealny do nauki i rozmowy o Pihane. Pokój wspólny Gryffindoru zawsze pełen był głośnych uczniów, a salon prefektów naczelnych rzadko świecił pustkami.

- Mam dość- westchnął Ron , rzucając swój esej, rozciągając nogi i układając się wygodnie na fotelu.
Hermiona transmutowała stare skarpetki na dwa fotele, małą kanapę i stolik, wszystko w kolorze wiśni. Dormitorium dziewczyn było bardzo duże i, mimo że dodatkowe meble zabierały sporo miejsca, pokój nadal wyglądał ładnie.

- Ja też. Nie mogę już na to patrzeć – mruknął Harry, poprawiając swoje okrągłe okulary.
- Odpuście sobie. Przecież jeszcze jutro zdążycie to naaaapisać- ziewnął Ron.
- Jeszcze dziesięć minut i skończę- odpowiedziała szybko Hermiona nie odrywając wzroku od pergaminu. Ginny nic nie mówiąc, wstała i rzuciła się na łóżko. Była padnięta. Pierwsze półtora miesiąca spędziła tak samo – spanie, lekcje, zadanie, nauka, nauka, nauka. Dziewczyna była pewna, że w tym roku nauczyciele kompletnie zwariowali, bo, mimo że nie zależało jej na ocenach wybitnych to przez poziom nauczania, jaki panował, musiała ciągle wkuwać, żeby wychodzić na zadowalające. O ile z zaklęć i obrony przed czarną magią radziła sobie doskonale, a z eliksirów i zielarstwa dawała radę to transmutacja była jej kulą u nogi. Jak ze wszystkich przedmiotów uczyła się z godzinę to nauka przedmiotu z dyrektor Hogwartu  zabierała jej nie raz trzy godziny!
- Dobra, to co robimy?- zapytała rudowłosa.
- Wszystko tylko nie nauka i eseje- Ron, również miał dość, wszyscy, a nawet Hermiona, która uwielbiała się uczyć czuła, że nauczyciele po prostu przesadzają. Dziewczyna miała pewną teorię w związku z ilością nauki. Uważała, że nauczyciele robią wszystko, aby uczniowie nie myśleli o przykrym wydarzeniu, albo nie próbowali żadnych wycieczek ze względu na bezpieczeństwo. Wszystko to im się udało, przez naukę nikt nie miał czasu, ani chęci na jedno czy drugie. No prawie nikt.
- Znaleźliście coś w bibliotece?- zapytała kasztanowłosa dziewczyna, odkładając swoje wypracowanie.
- Nie… ale to musi być coś z czarnej magii- odpowiedział Harry.
- Wczoraj szukałam w dziale ksiąg zakazanych, ale nie było nawet wzmianki o tym- Ginny bardzo zaangażowała się w pomoc.
- Gdybyśmy mieli te książki o horkruksach, może tam by coś było- mruknął Ron.
Gdy Hermiona o tym usłyszała w jej oczach rozbłysły ogniki podekscytowania.
- Ależ ja jestem głupia!- krzyknęła, zrywając się z sofy. Harry, Ron i Ginny spojrzeli po sobie z niezrozumieniem. Bądź co bądź Hermiony nie można było nazwać głupią.

 Z szafy wyciągnęła torebkę, którą jeszcze rok temu nie opuszczała na krok.

- Accio książki- powiedziała, kierując różdżkę do  wnętrza czarnej torebki. Po chwili, na łóżku Hermiony pojawiło się pięć starych książek, o tematyce bardzo czarno magicznej. Były to jedyne podręczniki, które jeszcze znajdowały się w torebce, dziewczyna przywiozła je ze sobą, aby na koniec roku oddać profesor McGonagall. Wolała poczekać dziesięć miesięcy i nie narażać się na niewygodne pytania i podejrzenia. Bądź co bądź nie powinna tych książek widzieć nigdy na oczy.
- Nadal je masz?!- krzyknął Harry i po chwili cała czwórka siedziała na łóżku, patrząc na książki, jakby były największym skarbem.
- Tylko uważajcie, mogą być niebezpieczne, niektóre z nich nie były otwierane- przestrzegła Hermiona.
Harry, Ron, Ginny i Hermiona, ze skupieniem przeglądali książki, niektóre z nich otwierały się tylko rodzeństwu, w związku z czystą krwią.

- Czekajcie mam coś!- oznajmiła Ginny.

Przyjaciele porzucili swoje księgi i patrząc na trzymaną przez Rudą- „Najczarniejsi Magowie i Ich Czary”.
Na pierwszej stronie odręcznym, pochyłym pismem było napisane:



Zaklęcie LEGUANA
Jedno z najbardziej czarno magicznych uroków. Sama formuła zaklęcia jest nie znana, co czyni go jeszcze niebezpieczniejszym. Według legend, zaklęcie ostatni raz używane było w średniowieczu, a ostatnim czarodziejem, który uważał, że znał formułę był Erico Jufel; czarodziej XV wieku, przez wielu uważany, za człowieka chorego psychicznie.
Więcej na temat pochodzenia, skutków i przeciwzaklęć na następnej stronie.



- Szybko, odwracaj!- krzyknął Ron. Ginny posłusznie posłuchała polecenia brata. Następna strona była kompletnym rozczarowaniem.
Na pożółkłym pergaminie widniała czarna ilustracja mrocznego znaku, reszta kartek była pusta.

- Co do cholery?- Ronald był zawiedziony, jeszcze kilkanaście sekund temu był pewien, że chodź trochę posuną się w swojej zagadce; niestety.
- Trzeba sprawdzić kim był ten Jufel, nigdy o nim nie słyszałam…- westchnęła Hermiona.
- Może to jest tak jak z tym dziennikiem Toma Riddle- mruknął Harry, a gdy reszta spojrzała na niego z niezrozumieniem, kontynuował- no wiecie, że trzeba coś napisać.
Chwilę później na środku pergaminu z mrocznym znakiem widniał czarny kleks z atramentu.
- Chociaż próbowaliśmy- westchnął Ron.
- Harry, myślisz, że Syriusz wiedziałby coś na ten temat?- zagadnęła Herm.
- Jak pytałem go o to zaklęcie, to odpisał, że nigdy o czymś takim nie słyszał, ale napiszę mu o tej książce, może to coś da. – Wybraniec, był w stałym kontakcie ze swoim ojcem chrzestnym, który teraz, po wojnie pracował jako Auror.


***

- Łapa odpisał- szepnął Harry do reszty przyjaciół.
Czwórka Gryfonów siedziała wspólnie przy stole Gryffindoru czekając niecierpliwie na poranną pocztę.
- Chodźmy do nas- powiedziała Ginny.
Ron wziął garść pasztecików i wspólnie ruszyli do dormitorium dziewczyn.
- Czytaj Harry – pośpieszyła go dziewczyna.


Kochany Harry,

U mnie wszystko w porządku, nadal zajmujemy się śmierciożercami- tymi, którzy nadal się ukrywają. Jesteśmy coraz bliżej ich złapania. Jak zauważyłeś, w proroku nic na temat wydarzenia w Hogwarcie nie było. Z tego, co się dowiedziałem po powrocie, ministerstwo, mimo iż sumiennie pracuje nad tą sprawą, to nie chce zbudzać paniki.
Co do Twojego pytania; mimo iż uważam, że powinniście zostawić tę sprawę w spokoju i skupić się na nauce, to wiem jak skłonić książkę do pokazania reszty tematu. Niestety, sądzę, że ta wiedza na nic Wam się nie zda. Aby książka ukazała swoją treść, na miejsce, w którym widnieje mroczny znak, trzeba przyłożyć ten prawdziwy, z lewego przedramienia.
Nie pakujcie się w kłopoty.

Pozdrów Hermionę i Rona.


SYRIUSZ



-------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej kochani! Wstawiam Wam kolejny rozdział. Jutro mija równo miesiąc od założenia tego bloga. No cóż, dla niektórych to pewnie nic takiego, ale ja jestem ogromnie dumna. Taki mój mały sukcesik! Nie chcę Was błagać o komentarze, ale bardzo byłoby mi miło gdybyście zostawili coś po sobie. :)
Dobrej nocy!

4 komentarze:

  1. Bardzo ładny szablon! :3
    Widze, ze jedna grupa stanowczo wyprzedza drugą :D No ale tylko jedna osoba ma Mroczny Znak, więc trzeba bedzie zacząć współpracować!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm.. Ale czy wszyscy się zgodzą na taką współpracę? ;D
      Cieszę się, że szablon się podoba:D

      Usuń
  2. Dlaczego tak krótko? Rozdział bardzo ciekawy zastanawiam się kim jest ten złoczyńca? A więc Syriusz żyje? Eh jakoś nigdy go nie lubiłam bardziej wolę Remusa ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz da mi pełno motywacji!