piątek, 28 lipca 2017

ROZDZIAŁ PIERWSZY


Możemy uleczyć się z cierpienia tylko przeżywając je do końca.
Marcel Proust




***

Ludzie, którzy przeżyli jakąkolwiek wojnę bądź bitwę nigdy już nie będą tacy sami. Za to inni, którzy tylko o tym czytali bądź oglądali filmy nigdy nie zrozumieją zachowania i uczyć tych drugich. Każdy, kto na własne oczy zobaczył jak kruche jest życie, a wyjdzie z tego cało, będzie pragnąć żyć pełnią życia, a nie tylko istnieć, co nie znaczy, że w jednej chwili zmieni swe postępowanie, bo do tego potrzeba czasu.

***

Dwa tygodnie później…


Hermiona Granger leżała w swoim pokoju w Norze, który dzieliła z najlepszą przyjaciółką Ginny Weasley. Mieszkała teraz u Weasley'ów gdyż, nie miała gdzie się podziać. Nie posiadała wystarczająco galeonów aby kupić  mieszkanie, a nie mogła ruszyć w podróż do Australii w poszukiwaniu rodziców, którym wymazała pamięć. W trakcie jednej z wizyt w Hogwarcie, jej ulubiona nauczycielka, a zarazem członkini Zakonu Feniksa, który nadal istniał poprosiła ją, aby powstrzymała się przez jakiś czas w trosce o bezpieczeństwo swoje i rodziców. Na wolności pozostawała jeszcze mała część zwolenników Voldemorta.



 Od bitwy, każdego dnia wstawała wcześnie rano, szykowała się, a następnie z Harry’m, Ginny i Ron’em  teleportowała do Hogsmeade, a stamtąd szła do Hogwartu. Reszta rodziny Weasley’ów przebywa wtedy w pracy lub miała inne zajęcia przez co nie mogła im towarzyszyć. Od wczesnych godzin porannych do późnej nocy około siedemdziesięciu czarodziejów wspólnie odnawiało  Szkołę Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie.
Hermiona Granger kręciła się niespokojnie po łóżku, aby nagle z głuchym krzykiem zerwać się z posłania . Automatycznie usta zatkała ręką , aby nie zbudzić Ginny. Gdy się trochę uspokoiła spojrzała na zegar stojący na szafce nocnej . Była piąta rano.

Znów to samo, już nie usnę- pomyślała Hermiona

Od równych dwóch tygodni każdego dnia w taki sposób się budziła, śnił jej się Voldemort i wszystkie ofiary bitwy. Hermiona wiedziała, że nie tylko ona ma tak ciężkie noce. Ginny krzyczała przez sen, Harry miał ogromne cienie pod oczami, a Ron ciągle ziewał. Ale dzięki możliwości pomocy w odnowie szkoły, za dnia nie pozwalała dopuszczać do siebie wspomnień. W nocy niestety nad tym nie panowała, dlatego co dzień bała się zasnąć.

Dziewczyna wzięła ciuchy, które przygotowała na dzisiejszy dzień i po cichu, aby nie zbudzić Ginny poszła do łazienki. Gdy spojrzała w lustro, nie poznała siebie. Nie mogła się przyzwyczaić do tego jak wygląda. Jej długie, lśniące, kasztanowe włosy, teraz matowe, przekrwione oczy straciły swój blask, Hermiona była blada i bardzo schudła, a sińce pod oczami upodabniały ją do trupa. To wszystko było spowodowane złym odżywianiem i brakiem snu.

-Wyglądam okropnie- powiedziała sama do siebie i weszła pod prysznic, mając nadzieje, że chłodna woda rozbudzi ją i choć trochę poprawi wygląd.


W tym samym czasie, kiedy Hermiona Granger brała kąpiel, setki kilometrów od niej budził się jej odwieczny wróg, Draco Malfoy.
Malfoy przebywał w Azkabanie. Mimo iż cel nie chroniły już dementorzy to mała klitka mająca nie wiele ponad sześć metrów kwadratowych nie należała do najwygodniejszych. No bo kto chciałby przebywać w ciemnym pokoju z malutkim oknem na którym są kraty, a ściany są wilgotne i brudne? Nikt, a na pewno nie arystokrata.

Draco Malfoy leżał na łóżku znajdującym się pod ścianą z oknem. W pomieszczeniu znajdowało się tylko wspomniane łóżko i prowizoryczna łazienka składająca się z umywalki i ubikacji. Podłoga, jak i ściany wykonane zostały z zimnych kamieni.

Siedemnastoletni mężczyzna całe dnie spędzał leżąc, lub siedząc na łóżku. Od dwóch tygodni do nikogo się nie odezwał, a lada dzień czekało go przesłuchanie w ministerstwie, które przesądzi czy chłopak wyjdzie na wolność i będzie mógł normalnie żyć.
Draco wstał z łóżka, obmył twarz i ponownie usiadł na zatęchłym posłaniu.

-Jutro się wszystko okaże – pomyślał i znów położył się na łóżku zamykając oczy.


Hermiona Granger po wysuszeniu się różdżką, nałożeniu delikatnego makijażu, który z marnym skutkiem zakrył wory pod oczami i ubraniu się zeszła powoli do kuchni, chcąc napić się kawy.

Pomieszczenie nie zmieniło się w ogóle od czasu gdy była tu w dniu ślubu Fleur i Billa. Mimo wszystko Hermiona czuła, że już nigdy nie będzie emanowało takim ciepłem jak rok temu. Strata Freda odbiła się na wszystkich domownikach, a w szczególności na George’u i Molly. To już nie ci sami ludzie i Hermiona zdawała sobie z tego sprawę . Ona sama bardzo przejęła wydarzeniami z drugiego maja. Ciągle myślała o tym czy mogłaby zrobić coś, aby uratować choć jedno istnienie. Hermiona cały czas udawała przed przyjaciółmi, że daje rade i starała się podnieść ich na duchu, lecz gdy zostawała sama ściągała tę maskę, którą w ciągu dwóch tygodni nauczyła się zakładać.  Jedyną osobą, która wydawała się ją rozumieć był Harry Potter, jej najlepszy przyjaciel. On sam bardzo cierpiał i ciągle miał ogromne wyrzuty sumienia, że przez niego zginęło tyle ludzi. Było to bzdurą, zadręczał się czymś, na co nie miał wpływu. Często wspólnie spędzali wieczory na rozmowie, która pomagała im oboje. Ron odsunął się od dziewczyny i przyjaciela, Ginny zamknęła się w sobie, a z Luną nie mieli żadnego kontaktu mimo iż Hermiona wysłała jej sowy.

W kuchni siedział Harry. Hermiona posłała mu grymas na kształt uśmiechu, nalała sobie kawy i usiadła obok niego.

-Pójdziemy się przejść? – zapytała Hermiona
-Tak , jasne. Accio kurtki- odpowiedział Harry. Mimo iż był środek maja to poranki w Wielkiej Brytani były bardzo chłodne.
Ubrali się , Harry wypił do końca kawę, a Hermiona odstawiła swoją nawet nietkniętą i po pięciu minutach szli już przez podwórko w stronę wzgórza. Oczy mieli na wpół przymknięte, gdyż wschodzące słońce bardzo raziło. Zapowiadał się ciepły dzień.
Szli w ciszy, gdy nagle Hermiona zapytała:
-Co jest między tobą a Ginny?
-Nic- westchnął Harry- znaczy my się tylko przyjaźnimy, doszliśmy do wniosku, że tak będzie lepiej na razie, a później zobaczymy, oboje nie mamy teraz głowy do związków wiec jest dobrze jak jest.
-Aa, tak myślałam, że nie jesteście już razem
-A dlaczego pytasz Herm?
-Tak po prostu. Wiesz… Ron się bardzo zmienił, zamknął w sobie i czuję, że nie mogę na nim polegać, zastanawiam się czy on mnie nadal kocha – powiedziała cicho Hermiona
-Kurczę, ja nie jestem dobry w takich tematach, przecież wiesz – powiedział puszczając oczko dziewczynie – ale myślę że Ron cie kocha, tylko pogubił się w tej sytuacji, może daj mu czas i to się samo jakoś rozwiąże.
-Tak zrobię, bo nic innego nie przychodzi mi do głowy, nie chce ze mną rozmawiać, a do tego go przecież nie zmuszę, poczekam na niego.
Harry już nic nie odpowiedział i szli dalej przed siebie w ciszy, słuchając śpiewu ptaków. Dopiero gdy doszli na wzgórze Hermiona się odezwała:
-Harry, jest tak wcześnie, dlaczego już nie śpisz?
-Z tego powodu co ty- odpowiedział chłopak.
-Co? – zapytała niezbyt inteligentnie dziewczyna, na co wybraniec posłał jej tylko delikatny uśmiech więc ona ciągnęła dalej – skąd ty wiesz ?
-Widać po tobie…
-Wiem wyglądam okropnie- przerwała mu Hermiona
-To nie jest takie ważne Herm, w końcu zaczniesz się wysypiać i będziesz wyglądać o niebo lepiej ale do tego potrzeba czasu. Uwierz mi, wiem co mówie. A skąd wiem o tych koszmarach? Znam cię, nigdy wcześniej nie wstawałaś przed siódmą, jeśli nie było konkretnego powodu, no chyba, że musiałaś powtórzyć Historię Hogwartu- zachichotał Harry, za co dostał palcem w żebra.
-Auć! Za co?
-Historia Hogwartu jest bardzo ciekawa, powinieneś przeczytać!- zaperzyła się dziewczyna.
-Tak, na pewno, ale po co? Jeśli ty przeczytałaś ją z dziesięć razy – odpowiedział.
-Dwanaście- powiedziała cicho Hermiona.
-Co ? – zapytał zdziwiony chłopak.
-Historię Hogwartu przeczytałam dwanaście razy nie dziesięć- odpowiedziała Herm, po czym razem z Harry’m szczerze zaczęli się śmiać. A jak już zaczęli to nie umieli przestać i przez około piętnaście minut zanosili się śmiechem.
-Dzziękuję Hharry – powiedziała Hermiona, jednocześnie wycierając łzy, które poleciały jej od śmiechu i przytulając się do chłopaka.
-Do usług- parsknął wybraniec- to co wracamy? Trzeba coś zjeść.
-Tak,tak, chodźmy – odpowiedziała dziewczyna i szczerze się uśmiechnęła. Resztę drogi, a trochę jej było bo zdołali się dość oddalić od Nory, spędzili na luźnej rozmowie, omijając wielkim łukiem tematy bitwy. Gdy dochodzili już do domu, drogę zastawił im wściekły Ron.
-Gdzie wyście byli do cholery?! – wykrzyczał do nich rudzielec
-Ej, spokojnie Ron, byliśmy się przejść, o co ci chodzi?- zapytał Harry, szczerze nie rozumiejąc sytuacji
-A może o to że łazisz i podrywasz moją dziewczynę?- wysyczał wściekły chłopak
-Co?! – wykrzyknęli razem Hermiona i Harry
-Stary, co Ty gadasz, przecież my się tylko przyjaźnimy, gadaliśmy już o tym nie pamiętasz? – powiedział chłopiec-który-przeżył ignorując zaciekawione spojrzenie przyjaciółki- Hermiona jest dla mnie jak siostra! Opanuj się!
-Yyyy, eeee, prze- przeeprasszam – powiedział cicho Ron i zniknął za drzwiami do domu.
-Wszystko dobrze? – zapytał Harry Hermionę
-…Tak, tak, dziwne to było  – odpowiedziała
-No, dziwne, dobra, chodźmy jeść- powiedział chłopak i wspólnie weszli do kuchni, w której była Molly i Ginny


Cały dzień spędzili tak jak wszystkie poprzednie. Hogwart już coraz bardziej przypominał szkołę i pierwszego września miał zostać otwarty. Przyjaciele nie odzywali się do siebie, gdyż każdy był pochłonięty przez swoje myśli. Hermiona myślała, co zrobić, aby Ron z nią porozmawiał i się przed nią otworzył. Harry stresował się jutrzejszą wizytą w ministerstwie, mimo, że był świadkiem nie przepadał za tym miejscem. Ron myślał o awanturze jaką zrobił przyjaciołom, było mu głupio, a Ginny chciała, żeby wszystko wróciło do normy. 

4 komentarze:

  1. Podoba mi się odbudowywanie Hogwartu i cieszę się, ze wszyscy biorą w nim udział. Nie dziwie sie Hermionie, że nie moze spać po tym, co przeżyła. Ronowi tez sie nie dziwie, że zachowuje się dziwnie.
    No i ciekawa jestem co dalej bedzie z Draco, w koncu finalnie do szkoły pewnie wroci!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że się podoba. :) No cóż, wróci? Nie wróci?
      Zapraszam do dalszego czytania! :*

      Usuń
  2. Podoba mi się to jak opisałaś uczucia bohaterów po wojnie. Biedna Hermiona mam nadzieję że Draco zostanie ułaskawiony zastanawiam się tylko za jaką cenę? No tak Ron jak zwykle jest zazdrosny.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu ma być o kogo zazdrosny, prawda? Ale czy ma powody? hmm
      Pozdrawiam :)

      Usuń

Twój komentarz da mi pełno motywacji!