sobota, 29 lipca 2017

ROZDZIAŁ DRUGI



Można zamknąć oczy na rzeczywistość, ale nie na wspomnienia.
Stanisław Jerzy Lec






17.05.1998r

Harry Potter siedział na schodach prowadzących do Nory i patrzył na wschodzące słońce. Było bardzo wcześnie i chłodno, ale mu to nie przeszkadzało. Lubił wsłuchiwać się w śpiew ptaków i obserwować jak wiatr wprowadza w ruch rośliny, to pomagało mu się skupić. Kochał to miejsce, był to jego drugi dom zaraz po Hogwarcie. Harry Potter wychowywał się u ciotki i wujka, ale wspomnienia z tego okresu nie należą do dobrych i beztroskich. Był zaniedbywany i wykorzystywany. Przez jedenaście lat nie wiedział o tym, że jest czarodziejem i to bardzo sławnym. Gdy pierwszy raz znalazł się w szkole, zakochał się w tym miejscu. Poznał tam prawdziwych przyjaciół, przeżył niesamowite i niebezpieczne historie. Ta szkoła ukształtowała jego charakter. Harry cieszył się, że odnowa jego „domu” szła bardzo dobrze. Jednak w tej chwili myśli młodego mężczyzny krążyły wokół przesłuchania w ministerstwie w sprawie śmierciożerstwa Dracona Malfoy’a. Człowieka, którego od pierwszej klasy nie lubił, ba nienawidził i to ze wzajemnością. Harry wiedział, że dzisiejszy dzień zadecyduje o przyszłości Dracona.

Zamyślony Potter nie usłyszał jak otwierają się drzwi domu, a obok niego siada najlepsza przyjaciółka.

-Masz, Harry- powiedziała Hermiona podając mu kubek z gorącą czekoladą.

-Dziękuje- odpowiedział, delikatnie się uśmiechając

Siedzieli przez półgodziny w zupełnej ciszy, ale nie czuli się przez to źle. Cieszyli się swoją obecnością, patrząc na gumochłony.

-Cześć , możemy pogadać? – powiedziała Ginny, która pojawiła się tak nagle, że przyjaciele aż podskoczyli

-Tak, jasne – odpowiedzieli razem

-Czemu już nie śpisz? – zapytał Harry

-Nie mogłam spać, ale mniejsza o to, to jest dla mnie bardzo ważne, wysłuchacie mnie do końca?- powiedziała bardzo poważnie Ruda, na co reszta pokiwała tylko pewnie głową, a na ich twarzach malowało się zaniepokojenie- Rozmawiałam już o tym z Ronem, a raczej próbowałam rozmawiać, ale on nie chciał tego słuchać. Mam już dość. Jestem roztrzęsiona stratą wszystkich ,Freda, Lupina czy Tonks. Ale ja nie chce już tak żyć. Straciłam brata, ale nie chcę patrzeć jak my się od siebie oddalamy – przerwała na chwilę i starła łzy, które popłynęły jej po policzkach, Hermiona również płakała- Wiem, że oni by tego nie chcieli. Ja nie przeżyje bez was. Znów chce zacząć żyć, nie zapominając o poległych, ale jeśli mnie zostawicie ja sobie nie poradzę. Rozumiecie? –wykrzyczała zanosząc się płaczem

Herm od razu rzuciła się w ramiona najlepszej przyjaciółki.

-Nie stracisz, nigdy tylko nie zmykaj się przed nami więcej, obiecaj, że od dziś będziemy już sobie o wszystkim mówić - wyszeptała, patrząc Wiewiórce w oczy

- Obiecuję- powiedziała, wtulając się w Hermione jeszcze mocniej- obiecuję

Harry słysząc wyznanie byłej dziewczyny stanął jak wryty, nie wiedział co powiedzieć, ani co zrobić dopiero po chwili podszedł do nich i przytulił tak jakby to miał być ostatni raz. Wiedział, że od teraz już wszystko się zmieni. Gdy się oderwali, chłopak przebrał się i teleportował do ministerstwa, a dziewczyny płakały w ramiona i rozmawiały o swoim cierpieniu i bólu, ciesząc się wzajemną obecnością.



Draco Malfoy został teleportowany do ministerstwa w asyście dwudziestu aurorów. Śmiał się z tych środków ostrożności, bo niby co miałby zrobił przeciwko rosłym mężczyznom jeśli był bez różdżki, a ręce miał zawiązane za plecami przez magiczne sznury?
Chłopak, pogodził się z tym, że resztę życia spędzi w Azkabanie, nie chciał robić sobie złudnych nadziei, bał się rozczarowania chodź nie dopuszczał do siebie tej myśl, że on arystokrata czegokolwiek się bał.
Do przesłuchania zostało trzydzieści minut. Draco został zaprowadzony do Sali Rozpraw Numer 10. W tym samym pomieszczeniu dwa lata wcześniej siedział Harry Potter, który został wezwany w sprawie nielegalnego użycia czarów w obecności mugola. Chłopak rozejrzał się. Nigdy wcześniej tu nie był. Była to duża sala w kształcie kwadratu. W centrum pomieszczenia stało krzesło – to miejsce dla przesłuchiwanego. Naprzeciwko stał szeroki i długi stół z miejscami- jak wywnioskował Draco - dla oskarżycieli. Wokoło wznosiły się ławki, które pomieściłyby około dwustu osób. Ściany z wyglądu przypominały te co w Azkabanie. Pomieszczenie było dobrze oświetlone, ale temperatura nie należała do najwyższych. Dla Malfoya nie stanowiło to problemu. W szkole mieszkał w lochach, a dwa tygodnie w celi też dobrze go zahartowały. Chłopak był przyzwyczajony do zimna. Aurorzy posadzili go w wyznaczonym miejscu, a sami zajęli miejsca za jego plecami. Teraz wystarczyło tylko czekać, aż przybędą wszyscy. Teraz, Draco myślał tylko o tym, że zaraz zobaczy przyjaciół, którzy jak się dowiedział, są wolni i pragną mu pomóc.

Nie wiedział ile tak siedział. Stracił poczucie czasu, gdy nagle drzwi, którym wszedł otwarły się z hukiem. Do Sali zaczęli wchodzić różni ludzie, których Dracon nie znał, ale pojawiały się też znajome twarze, jak nauczyciele z Hogwartu czy pracownicy ministerstwa, których kojarzył z widzenia. Było ich tak dużo, że na oko wszystkie miejsca wokoło niego zostały zajęte. Tą paradę zamknęli: Narcyza Malfoy, Blaise Zabini, Pansy Parkinson, Teodor Nott- którzy posłali mu delikatne uśmiechy i kiwnęli głową- Harry Potter, Percy Weasley oraz sam minister magii - Kingsley Shacklebolt

Kiedy wszyscy zajęli miejsca, minister magii, który siedział naprzeciwko Draco, obok Weasley’a i jakiegoś starszego mężczyzny przemówił.
-Witam wszystkich- przerwał i rozejrzał się po Sali- Zebraliśmy się tu w sprawie Dracona Lucjusza Malfoy’a który jest oskarżony o czynne popieranie tego Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać oraz o przynależność do śmierciożerców czyli zwolenników wcześniej wspomnianego. Oskarżyciel, Barry Graves –tu spojrzał na starszego mężczyznę po swojej lewej stronie – Protokolant, Percy Weasley, prowadzący rozprawę Kingsley Shacklebolt. A więc zaczynajmy –powiedział minister i po raz pierwszy spojrzał na chłopaka. Głos zabrał Graves:

- Dracone Lucjuszu Malfoy’u stajesz przed całym Wizengamotem. Odpowiedz czy przyznajesz się do popierania Sam Wiesz Kogo?

-Nie- odpowiedział cicho pytany, było to jego pierwsze wypowiedziane słowo po dwóch tygodniach. wtedy po sali przeszedł pomruk szeptów

-Ach, tak, oczywiście- zagadnął uśmiechając się złośliwie.- A czy przyznajesz, że byłeś w szeregach śmierciożerców?- zapytał mężczyzna

-Tak,ale… - nie dokończył, gdyż przerwał mu oskarżyciel

-A więc wszystko jasne! Oskarżony! – krzyknął ucieszony

-Nie tak szybko Barry – skarcił go minister- Zapraszamy pierwszego świadka, panią Narcyzę Malfoy

Lecz Draco już nie słuchał. Utknął we własnych myślach, był niemal pewien, że to już koniec. Pragnął tylko wyjść z tej Sali, nie ważne było już czy do domu, czy celi. Pochłaniał wzrokiem swoich przyjaciół i matkę, chciał zapamiętać najdokładniej ich twarze. Przypominał sobie wszystkie wspólne przygody, rozmowy czy kłótnie. Nie wiedział ile siedział obecny ciałem ale nie duchem, widział tylko jak co jakiś czas świadkowie podchodzili do miejsca, w którym byli przesłuchiwani, gdy w końcu usłyszał

-Dracon Lucjusz Malfoy zgodnie z większością tu zebranych zostaje…

6 komentarzy:

  1. Biedna Ginny, oni teraz powinni trzymać się razem, zamiast zamykać każde w osobnym świecie.
    Troche brakuje mi tu dokładniejszego opisu rozprawy, ale i tak czyta się przyjemnie.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bedę się starać w następnych częściach opisywać wszystko już dokładniej.
      Pozdrawiam!I dziękuję bardzo za komentarz.:D

      Usuń
  2. No wiesz co?! W takim momencie przerywać?! Eh.. idę szybko czytać co dalej bo jestem ciekawa jaki zapadnie wyrok ;)

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz da mi pełno motywacji!