Nie wiedział
ile siedział obecny ciałem ale nie duchem, widział tylko jak co jakiś czas
świadkowie podchodzili do miejsca, w którym byli przesłuchiwani, gdy w końcu
usłyszał
-Dracon
Lucjusz Malfoy zgodnie z większością tu zebranych zostaje… UNIEWINNIONY
Teraz
wszystko działo się z prędkością światła, zaklęcie, którym był związany zostało
zdjęte, a w jego stronę biegli najbliżsi.
-Co? –
powiedział sam do siebie, był zdezorientowany
-Draco! –
krzyknęła Narcyza, rzucając się w ramiona chłopaka i przytulając go tak mocno,
że się zachwiał
Zaraz w
swoich ramionach miał wszystkich przyjaciół. Nikt z nich nie przejmował się
tym, że arystokratą takie zachowanie nie przystaje. Byli szczęśliwi. Matka
odzyskała syna, przyjaciele, przyjaciela, a Draco wolność i szansę na nowe
życie
.
-Wiedziałam,
wiedziałam, że się uda – szepnęła mu do ucha Pansy
-Witaj na
wolności Smoku – zachichotał Teodor
-To co wy na
szklaneczkę Ognistej Whisky? – zagadnął Blaise, na co wszyscy wybuchli śmiechem
-Ja jestem
za-odpowiedział Teo. Draco i Pansy kiwnęli tylko głową, na znak ,że się
zgadzają
-To do
zobaczenia Draco – powiedziała Narcyza i zrobiła coś, czego nigdy nie robiła,
pocałowała syna w policzek, po czym odeszła
-Dobrze, to
gdzie idziemy? – zapytała Pansy, która zauważyła zdziwienie i zdezorientowanie
swojego przyjaciela
-Jak
najdalej stąd- odezwał się w końcu młody Malfoy idąc w stronę wyjścia
***
Draco,
Pansy, Teodor i Blaise znali się już od dziecięcych lat, jednak wtedy nie
przyjaźnili się, ba nawet nie kolegowali. Byli tylko maskotkami swoich
rodziców, którzy chcieli wychować ich na godnych przedstawicieli rodów .
Najgorszą sytuację miał Draco, ponieważ jego ojciec był bardzo rygorystyczny i
starał się z chłopaka uczynić maszynę bez grama uczuć. Narcyza nie miała nic do powiedzenia w
kwestii wychowania syna, to i tak po kryjomu uczyła go człowieczeństwa. Pansy,
Teodor i Blaise, też mieli ciężko, ale zawsze ktoś uczył ich miłości i dobroci,
nie ważne czy to była matka, babcia czy sąsiadka, ktoś był.
Ich przyjaźń
zaczęła kiełkować dopiero w czwartej klasie, gdy Czarny Pan powrócił, a w
szóstej i siódmej , byli już nie rozłączni i wzajemnie, na tyle ile potrafili
pomagali sobie w tych ciężkich czasach.
Tego dnia, gdy
Dracon Malfoy dostał drugą szansę, zrozumiał, że ma najlepszych przyjaciół pod
słońcem i może na nich liczyć niezależnie od wszystkiego.
***
***
17.07.1998
Minęły dwa
miesiące. Hermiona Granger , Harry Potter i Ginny Weasley na dobre pogodzili
się ze śmiercią tak bliskich im ludzi. Nie zapomnieli o nich, co to, to nie.
Ale nauczyli się żyć ze świadomością, że ich już nie ma. Ron, nadal z nikim nie
rozmawiał. Był zamknięty w sobie, a wszelkie próby rozmowy z nim kończyły się
kłótnią. George, z pomocą swojej dziewczyny Angeliny Johnson wychodził powoli
na prostą. Percy, wpadł w wir pracy. Charlie i Bill starali się powrócić do
normalności. Rodzice Rudej, też zaczęli żyć; zrozumieli, że mają jeszcze
szóstkę dzieci, które ich potrzebują, a to wszystko uświadomiła im Ginny
WSPOMNIENIE
Był bardzo
upalny dzień. Ginny siedziała w kuchni w towarzystwie mamy, która nie zwracała
na nią uwagi. W domu przebywała tylko ta dwójka. Ojciec dziewczyny, był w
garażu, gdzie zamykał się przed światem, George i Percy w pracy, a Harry, Ron i
Hermiona w Hogwarcie, gdzie kończyli odbudowę zamku i okolicy. Wiewióra
dzisiejszego dnia została w domu, ponieważ bardzo źle się czuła; kręciło jej
się w głowie, miała mroczki przed oczami i mimo naprawdę wysokiej temperatury
powietrza było jej okropnie zimno.
Dziewczyna nie znała się na eliksirach i nie potrafiła dobrać odpowiedniego do
swoich objawów z domowej apteczki. Gdy poprosiła o pomoc matkę, ta nie
podniosła nawet wzroku z rodzinnego albumu, który w tej chwili oglądała, a ojciec zbył ją
tekstem, że zaraz jej przejdzie, a on jest bardzo zajęty i żeby nie zawracała
mu głowy. W końcu Ginny zrobiło się słabo, a przed oczami pociemniało.
Dziewczyna
obudziła się na czymś bardzo miękkim. Nie pamiętała jak się tu dostała,
przecież była w kuchni. Ginny postanowiła otworzyć oczy, jednak zdało to się na
nic, gdyż panująca jasność tak ją oślepiła, że one zaraz same się zamknęły.
Dopiero po trzeciej próbie przyzwyczaiła się do światła i spostrzegła, że jest
w Szpitalu Świętego Munga. Znajdowała się w podobnej sali, w której parę lat
temu przebywał jej ojciec. Było to duże, prostokątne, bardzo czyste
pomieszczenie. Ściany jak i podłoga były nieskazitelnie białe, a łóżka
niewielkie, jednoosobowe miały błękitną pościel. W Sali stały trzy takie łóżka,
dwa z nich były puste, a jedno zajmowała rudowłosa dziewczyna – Ginny.
Gdy w
Wiewiórka była zajęta oglądaniem wnętrza pomieszczenia, w którym się znajdowała,
jedyne białe drzwi w tej sali, które zlewały się ze ścianą, otworzyły się. Do
łóżka Ginny podeszła cała zapłakana Molly.
-Boże, córeczko,
jak dobrze że się obudziłaś idę zawołać uzdrowicieli –powiedziała kobieta,
delikatnie głaskając dłoń Ginewry
-Nie, mamo,
zostań. Co się właściwie stało?- zapytała dziewczyna
-Ginny, ty
zemdlałaś przez bardzo wysoką gorączkę –zaszlochała- ja, jja, to wszszystko
moja wwina, ja przepraszam, przepraszam cię kochanie. Ja nie wiem co ja sobie
myślałam, przez moją głupotę –Molly przerwała i zaniosła się płaczem- toobie
mogło się, się coś stać. Wybacz mi córeczko, wybacz
Ruda była
zaszokowana, wszystko co powiedziała jej mama dochodziło do niej bardzo pomału.
Wysoka gorączka? Zemdlała? Gdy przetrawiła informację, zapytała:
-Mamo, gdzie
jest tata?
-Ttata?, na
korytarzu, nie mogliśmy wejść we dwoje.
KONIEC WSPOMNIENIA
Od tamtego
dnia relacje rodziców z dziećmi się zmieniły. W domu o wiele więcej się
rozmawiało, a czasem na twarzach Molly, czy Artura widniały szczere uśmiechy,
które pojawiały się coraz częściej. Wszystko zmierzało w bardzo dobrym
kierunku.
-Wstawaj,
wstawaj! – krzyknęła Ginny wskakując na Hermionę, która jeszcze przed chwilą
słodko spała
-C-co? ,
złaź ze mnie i daj mi spać! – zaperzyła się brunetka, jednocześnie chowając
twarz w poduszkę i zrzucając koleżankę
Sama tego chciałaś – pomyślała Ginewra wstając z podłogi i chwytając za magiczny
patyk
-Aguamenti – z Różdżki rudowłosej wydobył się
strumień wody, który wylądował na szyi śpiącej dziewczyny
-Aaaaaa! – Hermiona
Granger zerwała się z łóżka jak oparzona, jej włosy i plecy były całe mokre
-No w końcu!
– powiedziała Ruda , siadając na skraju łóżka i wyszczerzając do niej zęby.
Herm, nie zależała do śpiochów, którzy przesypialiby pół dnia, jednak zegar
wskazywał dopiero szóstą rano i dziewczyna chciała trochę pospać
-Coś ty
narobiła! Jestem cała mokr…- nie dokończyła gdyż jej wywód, który trwał by
pewnie z piętnaście minut przerwała
przyjaciółka
-Mamy listy
z Hogwartu- wykrzyknęła
-Co?-
zapytała, niezbyt inteligentnie Hermiona, siadając naprzeciwko dziewczyny
-Ach, ma-my
li-sty z Ho-gwa-rtu –powiedziała bardzo powoli
zirytowana Ruda – Trzymaj! – krzyknęła rzucając jej pożółkłą kopertę z
herbem Hogwartu
Dziewczyna
złapała ją jak najcenniejszy skarb, i
zaczęła się wpatrywać pochyłe pismo.
Pani H. Granger
Pokój na pierwszym piętrze
Nora
Hermiona nie
czekała już dużej i rozerwała papier z której wyleciały dwa pergaminy i
plakietka Prefekta naczelnego. Zaczęła czytać.
-Wracam do Hogwartu! – wykrzyknęła, rzucając się na łóżko
na którym siedziała Ginny wpatrująć się jak spetryfikowana w coś co trzymała w
dłoniach
-Yy,tak, tak – powiedziała odwracając wzrok i
natrafiającna czekoladowe oczy przyjaciółki- Harry i Ron też wracają, a ja
dokończam szkołę.
-To znaczy…Będziemy razem w klasie – krzyknęła Hermiona
tak głośno, że Ginny zatkała uszy
-Hermi.. – zaczeła cicho rudowłosa podając jej plakietkę,
którą trzymała w dłoniach – jestem prefektem naczelnym – szepnęła, spuszczając
wzrok na podłogę
-O ja cie! To wspaniale! Ja też jestem prefektem naczelnym
– powiedziała brązowowłosa, ze szczerą radością i całując Ginewrę w policzek
-C-c-co? Przecież nie może być dwóch naczelnych z jednego
domu
-Kiedyś nie mogło tak być, ale może profesor Flitwick zmienił zasady! – zagadnęła Hermiona
-To co teraz robimy? –zapytała Ginny,której humor wyraźnie
się poprawił
-Jak to co? Trzeba iść na Pokątną, żeby wszystko kupić i
zacząć się uczyć! Przecież w tym roku zdajemy OWUTEMY- krzyknęła, zrywając się
z łóżka i pędząc do łazienki. Hermiona Jean Granger była już we własnym
świecie.
~~~~
W tym samym czasie dwójka nastolatków została brutalnie
zbudzona przez natrętnie stukającą sowę w okno. Blaise i Draco od półtora
miesiąca mieszkają razem, w nowym mieszkaniu na ulicy Pokątnej.
Zabini
wyprowadził się z domu, kiedy zamieszkał tam kolejny narzeczony matki ,którym była
zainteresowana tylko dlatego, że miał dużo pieniędzy. Młody Malfoy i Narcyza
opuścili Malfoy Manor, który stał się dla nich niebezpieczny, gdyż Lucjusz, pan
tego domu, narzucił na niego różnorakie,czarno magiczne czary, dzięki którym
nikt niepowołany tam nie wejdzie, a jego
syn i żona powoli tracili by uczucia i zmysły. Kobieta zamieszkała ze swoją
siostrą Andromedą, z którą się pogodziła i z jej wnukiem Teddy’m.
Dom, w
którym zamieszkali młodzi mężczyźni, był średniej wielkości. Czerwony dach i
cegły tego samego koloru dodawały mu charakteru. Ogródek był ogromny, a trawnik
równo przystrzyżony. Budynek dzielił się na dwa piętra.
Na pierwszym
piętrze, znajdował się przestronny salon, kuchnia, jadalnia oraz łazienka;
wszystko zachowane w ciemnych, ciepłych barwach i gustownie umeblowane.
Drugie
piętro składało się przede wszystkim z sypialń dla gości, których bogato
zdobionych było trzy, trzech łazienek oraz bardzo dużego basenu z ciepłą wodą. Blaise
i Draco mieli osobne pokoje, każdy przystrojony na własny gust.
Po wystroju
domu, widać było, że ich właściciele nie należą do najbiedniejszych.
Mieszkanie, było całkowitym przeciwieństwem domów rodzinnych Malfoya i
Zabiniego. Ich rodzice stawiali, na wygląd posiadłości, wszystko musiało być
najdroższe i pełne przepychu. Młodzi ludzie, nie oszczędzali na wystroju,
jednak pragnęli stworzyć dom, w którym czuliby się dobrze, co im się udało.
-Otworz to okno- warknął zaspany Dracon do współlokatora
-Sam sobie je otwórz –odpowiedział, chowając głowę pod
poduszkę
Malfoy bardzo niechętnie zwlekł się z łóżka, gdy przez
kolejne pół godziny sowa nie odlatywała. Był strasznie zmęczony i bolała go
głowa. Wczoraj razem z Blaisem siedział do drugiej nad ranem, wypijając trzy
butelki Ognistej Whisky i sześć piw kremowych. Draco i Diabeł spali na sporych
rozmiarów kanapie w salonie, gdzie usnęli po tym jak ostatni alkohol się
skończył. Smok miał okropnego kaca. Otworzył okno, przez, które wleciały dwie
sowy, rozwiązał koperty i stanął jak
wryty.
Nie, ja już mam jakieś omamy- pomyślał Smok,
rzucając listy na parapet.
Wstał i bardzo powoli, aby nie ryzykować jeszcze większym
bólem głowy poszedł do kuchni, gdzie trzymali eliksir na kaca. Otworzył szafkę
nad zlewem,wyjął dwie fiolki z niebieskim płynem, opróżnił zawartość jednej z
nich, poczuł przyjemne ciepło w przełyku i od razu poczuł się lepiej. Skutki
spożycia takiej ilości alkoholu zniknęły. Draco wrócił do salonu. Drugą
buteleczkę z eliksirem postawił na stole,
a sam udał się do swojego pokoju, rzucając się na wygodne posłanie. Nie
wiedział kiedy zasnął.
Obudził się w południe, Blaise już krzątał się po kuchni. Wziął
prysznic, ubrał się i zeszedł na dół do swojego przyjaciela. Usiadł. nalał
sobie kawy i zaczął czytać Proroka Codziennego.
-Smoku. Mi się śniło, czy jakaś sowa się do nas dobijała
rano?
-Co? A no tak, czekaj –wyciągnął różdżkę i przywołał
listy- Trzymaj – powiedział i wrócił do czytania gazety
-Ty! To z Hogwartu! – krzyknął Zabini
-Ta jasne, nie wytrzeźwiałeś jeszcze Diable – powiedział spokojnie
Smok
-Co?, nie ,nie,nie. Słuchaj : „został Pan dopuszczony do powtórzenia
siódmej klasy w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie”
-Żartujesz?
Weź to pokaż – Młody Malfoy wziął list zaadresowany do siebie i zaczął czytać,
z każdym wyrazem jego twarz wyrażała coraz większe zdziwienie.
-Wracamy do Hogwartu! – krzyknął Blaise, wykonując przy tym kocie ruchy
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć kochani:D
No i jak mi idzie? Zdradzę, że w następnym rozdziale zaczyna się HOGWART!
No i jak mi idzie? Zdradzę, że w następnym rozdziale zaczyna się HOGWART!
Zapraszam do zakładki bohaterowie! Oraz do komentowania!
Do zobaczenia!!
Dobrze jest czytac, ze Hermiona jest szczęśliwa i że wraca do Hogwartu! No i mamy teraz więcej prefektów naczelnych, moze byc ciekawie!
OdpowiedzUsuńCos czuje, ze Draco i Blaise zrobili sobie w domu małą świątynie rozpusty :D
Do domu jeszcze powrócimy, więc jak zostaniesz to na pewno się dowiesz!A nóż może to świętoszki!? :D
UsuńHaha! Wiedziałam że zostanie uniewinniony ;D No to teraz wszyscy wrócą do szkoły jestem bardzo ciekawa co ich tam czeka?
OdpowiedzUsuńHmm... Czyżby nauka,nuda,nauka,nuda? Ale w końcu to Hogwart to... :D
UsuńZapraszam do czytania! :D