czwartek, 31 sierpnia 2017

ROZDZIAŁ DZIESIĄTY

Po tym, jak w końcu uspokoili się, wycierając łzy, które pociekły przez niekontrolowany śmiech, usiedli na ziemi opierając się o drzwi balkonowe. Nastała cisza, która przeszkadzała zarówno Draco jak i Hermionie.


- Pijesz?- zapytał, wyciągając z powiększonej kieszeni marynarki wino.
- Co ty jeszcze nosisz w tej kieszeni?- zagadnęła, na co on wzruszył ramionami.

Otworzył wino i jak na prawdziwego dżentelmena przystało, podał butelkę dziewczynie. Cóż, liczył się gest.
Hermiona nieufnie chwyciła wino i pociągnęła z niego delikatny łyk. Bądź co bądź dalej był ślizgonem.

- Nie brzydzisz się?- zapytała, gdy chłopak, napił się z tej samej butelki.
- Jeśli nie masz żadnych chorób albo coś, to nie- nie czekając na żadną odpowiedź, wziął kolejnego łyka i oddał Hermionie.
- No wiesz, ale jestem szlamą, brudna krew i tak dalej- powiedziała, wzruszając ramionami.
- Mi to nie przeszkadza.
- Co? No nie wierzę! – krzyknęła.
- Nie drzyj się tak Granger!- syknął, łapiąc się za głowę.
- Wielki arystokrata, król Slytherinu i nie przeszkadza mu czystość krwi?- ciągnęła, jednak mówiła już ciszej.
- Niezłe masz o mnie zdanie- powiedział, na co ona prychnęła, przewracając oczami.
- Wiesz co?- Zaczął Draco po chwili ciszy, gdy dziewczyna zwróciła na niego uwagę, kontynuował- Ja.. Ja chciałem cię …, nie mam żadnego wytłumaczenia na to jak cię traktowałem, choć na to nie zasłużyłaś… no może raz zasłużyłaś… Wiem, że to było słabe  i dziecinne, ale… Przepraszam – wydukał.
Hermiona wpatrywała się w niego z szeroko otwartymi oczami i rozwartą buzią.
- Zaraz Ci muchy wpadną- prychnął.
- Czy. Ty. Mnie. Przeprosiłeś.?- zapytała, a po każdym słowie mrugała oczami jakby się przekonać czy aby na pewno obok niej siedzi Draco Malfoy.
Chłopak wywrócił oczami.
- Nie powtórzę tego Granger.
- Kim jesteś… Powiedźmy, że ci wybaczam i uważam, że możemy choć trochę zakopać topór wojenny. Co ty na to? – powiedziała niepewnie. Nie chciała, aby chłopak ją wyśmiał, szczególnie nie teraz kiedy są zamknięci razem na balkonie.
-Zgoda, ale tylko trochę, żeby nie było, że zwariowałem!- powiedział, delikatnie się uśmiechając i wyciągając dłoń, którą dziewczyna uścisnęła- No to trzeba to opić!- krzyknął, biorąc wielkiego łyka wina. Z butelki nic nie ubywało.
- No bo zwariowałeś- odezwała się pewnie dziewczyna.
- Pf, powiedzmy, że nic nie słyszałem. Zagrajmy w coś – mruknął.
-W cco?- zaszczekała zębami, październikowe noce były bardzo chłodne, a ona miała na sobie tylko czarne, idealnie przylegające rurki i bluzkę trzy czwarte w biało czarne paski.
Draco widząc to, a raczej słysząc, ściągnął swoją marynarkę i oddał dziewczynie.
- Trzymaj, tak szczekasz tymi zębami, że mi włosy stają dęba- prychnął.
Dziewczyna, szybko ubrała nakrycie.
- Dzięki, to, w co gramy?
- W pytania? Bo za dużo zadań to tutaj nie porobimy, chyba że próbę latania – jego wyraz twarzy wyrażał głębokie zastanowienie.
- Skąd mam wiedzieć, że nie będziesz kłamał? – powiedziała, nie zwracając uwagi na drugą część wypowiedzi.
Draco popatrzył na nią z politowaniem albo bynajmniej chciał tak popatrzeć.
- Masz moje słowo- powiedział poważnie, kładąc prawą dłoń w miejscu, gdzie powinno znajdować się serce, choć jego mina była wręcz żałosna.
- Tylko tyle? –prychnęła.
- Aż tyle dziewko!- krzyknął oburzony- Ale jeśli tobie to nie wystarczy, choć większość marzy o mojej obietnicy to i tak jutro nic nie będziemy pamiętać! Znaczy dzisiaj- powiedział, patrząc na drogi zegarek, który wskazywał drugą w nocy. Oboje doskonale wiedzieli, że będą wszystko pamiętać.
- Niech będzie, zaczynaj- westchnęła, nie miała pojęcia, o co go zapytać.
- Hm… Dlaczego nie było łasicy i bliznowatego na imprezie?
Co? Tylko tyle?- pomyślała.
- Szlaban. Co będziesz robił po Hogwarcie?
- Myślę, żeby zostać adwokatem, a potem stworzyć firmę.
- Ty co robisz? Myślisz?- parsknęła śmiechem.
- Ta, Granger, nie tylko Ty masz mózg i potrafisz go używać.
- Dzięki za komplement, ale co do reszty to bym się sprzeczała- powiedziała unosząc brwi do góry.
- To nie był komplement…  No.. Taki łasicowaty na przykład..
- Dość, twoja kolej- przerwała mu, mimo iż alkohol huczał jej w głowie to nie chciała, aby Malfoy obrażał jej chłopaka.
- No to… Najbardziej żenująca historia Twojego życia…
- Nie mam- odpowiedziała szybko, a jej policzki zdobił czerwony rumieniec zażenowania, którego de facto chłopak nie mógł zauważyć; było za ciemno.
- Ta jasne- prychnął- Każdy coś ma, dwaj Granger.
- Nie, bo będziesz się ze mnie śmiał- wyszeptała, odwracając głowę.
- Ja?- krzyknął tak, że dziewczyna zwróciła ku niemu wzrok, Draco udawał ogromnie oburzonego, ale lekko wysunięta dolna warga sprawiła, że wyglądał jak pięcioletni chłopczyk, któremu wypadł lizak i zaraz ma się rozpłakać.  Padające światło księżyca oświetlało jego bladą twarz i dość żałosną minę. Hermiona widząc to wybuchła szczerym, perlistym śmiechem.


Gdyby ktoś pewnej październikowej nocy, przechadzał się koło balkonu prefektów naczelnych, usłyszałby śmiech dwójki młodych ludzi. Nikt by nie pomyślał, że Ci sami ludzie od ośmiu lat skaczą sobie do gardeł. Jedna impreza, jedna noc na balkonie, jedna szczera, pijacka rozmowa sprawiła, że wzajemna nienawiść poszła w zapomnienie.

***


Blaise, który skończył swą zażartą dyskusję z kwiatem, wpadł na genialny (w jego mniemaniu) pomysł.
- Słu- Słuchajcie- wydukał z miną geniusza – Idzieemy się kąpać!
- Suuuper- krzyknęły wspólnie dziewczyny, nie zwracając uwagi na chłopaka.
- Do jeziora!- Blaise chwycił jedną ręką butelkę ognistej, drugą Ginny, która zaś trzymała za dłoń Pansy i ruszył w stronę wyjścia, dziewczyny chwiejąc się, ruszyły za nim. Nikt nie zauważył braku dwójki towarzyszy ani tego, że otwarcie portretu spowodowało przeciąg, który zamknął drzwi balkonowe.

***


Dwójka wychowanków domu węża i jedna, mała, ruda gryfonka, nie zwracając uwagi na te, że jest już grubo po północy, a temperatura powietrza wynosi tylko kilka stopni wyśmienicie bawiła się hogwarckim jeziorze. Żeby jeszcze było zabawniej, dopłynęli na wysepkę, otoczoną przeróżnymi, rzadkimi wodnymi roślinami, której nie widać było z brzegu. Gdyby wiedzieli, że odkryli wyspę „przyjaźni”, która stała pusta przez setki lat, może zainteresowaliby się wyglądem tego miejsca. Jednak w głowie pijanych nastolatków kłębiła się tylko i wyłącznie zabawa! Tańczyli, śmiali, śpiewali, chlapali się wodą, nie zwracając uwagi na zimno.

***


Wschodzące słońce powoli budziło drobną, rudowłosą dziewczynę, która czując przeogromny ból głowy, przewróciła się na drugi bok, zasłaniając głowę poduszką. Nie miała pojęcia, jak znalazła się w łóżku, jednak nie myślała o tym za długo, pragnąc jak najszybciej udać się do krainy morfeusza. Gdy już usypiała, obok siebie poczuła ruch, a zaraz ten ktoś zakaszlał.
To nie może być Hermiona- pomyślała
Powoli, podniosła głowę i zaraz obok siebie ujrzała… Blaisa Zabiniego! Nie tracąc głowy, zamrugała kilka razy sprawdzając, czy to nie sen. Jednak wszystko się zgadzało, spała w jednym łóżku z czarnoskórym ślizgonem, który był półnagi!
- Och nie, nie, nie!- szeptała zawzięcie. Bardzo powoli ściągnęła z siebie kołdrę. Widok nie do końca ją uspokoił. Mimo że nie była naga to czerwone, dość skąpe figi i czarna koszulka ledwo do połowy ud nie zachwyciły jej, tym bardziej że leżała w łóżku z Zabinim, w nieznajomym dormitorium.
Dziewczyna próbowała przypomnieć sobie wszystko, co wydarzyło się poprzedniej nocy, ale było to na nic, miała tylko jakieś niejasne przebłyski, które nie mogły być prawdą.
Kuchnia, jezioro, wyspa, sowiarnia? – co to ma wszystko znaczyć?
Te przemyślenia tylko zmogły jej ból głowy. Nagle poczuła jak czyjaś ręka oplata ją w talii.
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!- krzyknęła, próbując nieporadnie wydostać się z łóżka, zaplątała się w pościeli z głuchym trzaskiem opadła na ziemie, a jej koszulka podniosła się do połowy brzucha.
 Jest piękna- pomyślał zdezorientowany Blaise, bezczelnie patrząc na okryte ciało gryfonki.

***


Pewna czarnowłosa ślizgonka jeszcze drzemiąc, chciała przewrócić się na drugi bok, jednak silne ramię mężczyzny, na którego torsie spała uniemożliwiało jej to. Zaraz! Silne ramię mężczyzny?!

Pansy szybko wyplotła się z uścisku i zerwała się do pozycji siedzącej, przez co przed oczami pojawiły się nieprzyjemne mroczki, a ból głowy uniemożliwiał normalne funkcjonowanie.

Pansy Parkinson, leżała na chłopaku, z którym nie ma dobrych relacji, na hogwarckich błoniach koło wielkiego dębu. Tak! Spali na dworze! Ale to nie przerażało ją tak, jak fakt, że nie ma bladego pojęcia jak znalazła się tutaj z TYM chłopakiem!
- Wstawaj!- syknęła, szturchając go w ramię, dopiero teraz zauważyła, że wokół nich rozrzucone są butelki piwa kremowego jak i ognistej.
Więcej nie piję- warknęła do siebie w myślach.
- Jeszcze pięć minut- wymruczał cicho chłopak próbując, przewrócić się na drugi bok. Spowodowało to jednak to, że z łoskotem uderzył o twardą ziemię, gdyż wcześniej opierał się o drzewo. Powoli się podniósł, patrząc na swoją towarzyszkę z zaskoczeniem.
-Co tu się dzieje Parkinson? – zapytał oschle. Pamiętał, że wyszedł na spacer, gdyż nie umiał zasnąć. Pił ognistą, później przyszła Pansy, pili razem i pustka.  Nie, nie, nie, to niemożliwe, żeby pił akurat z tą ślizgonka!
-Ty mi powiedz Potter!- warknęła.

***


Draco obudził głośny śpiew ptaków.
Że też nie mają gdzie świergotać te durne ptaszyska – pomyślał.
Już miał zamiar wstać, żeby zamknąć okno i powrócić do krainy morfeusza, gdy poczuł ciężar na kolanach.
- Błagam, byle to nie Daphne, Błagam – szeptał i powoli otworzył oczy, jednak przez jasność, jaka panowała musiał je od razu zamknąć. Gdy już przyzwyczaił się do światła, zerknął na swoje kolana.
- Granger –mruknął i nagle przypomniał sobie zamknięcie na balkonie, rozmowa..
- Cholera- warknął cicho. Przeprosił ją, przeprosił! Jasne, żałował, że wyzywał i obrażał tę dziewczynę, jednak nigdy nie przypuszczał, że powie przepraszam i to gryfonce! Myślał o tym nie raz, to prawda, ale nigdy nie miał zamiaru przenieść myśli w czyny.
Może to i lepiej- pomyślał. Czuł się tak lżej, jakby jakiś ciężki kamień opadł z jego serca, pierwszy raz poczuł taką ulgę. W sumie fajnie im się wczoraj rozmawiało, ale nie był pewien, czy na trzeźwo nie skoczyliby sobie do gardeł.
Jeszcze jest możliwość, że ona nic nie pamięta- pomyślał.

Draco Malfoy mimo iż przestał podzielać ideologie swojego ojca, to nadal miał wpojone pewne zasady. Od zawsze uczono go, że przepraszanie jest słabością, a wyrzuty sumienia dla mięczaków. Lucjusz zawsze powtarzał synowi, że osoba, którą przeprosi będzie miała na niego haka i że odbije się to na nim prędzej, czy później. Nie zagłębiał się na tym i może dlatego nadal wierzył w tę bzdurną teorię.

Draco poruszył się i dopiero teraz odczuł skutki kaca i leżenia w niewygodnej pozycji. Suchość w gardle, ból głowy, karku, pleców, zdrętwiałe nogi. Mimo iż gryfonka niebyła ciężka to kończyny w jednej i tej samej pozycji dokuczały niemiłosiernie.

Chłopak dopiero teraz przyjrzał się dziewczynie ubranej w JEGO marynarce, która zresztą była na nią dużo za duża. Wyglądała uroczo. Kręcone włosy opadały jej lekko na twarz, zasłaniając prawe oko. Na policzkach miała delikatne rumieńce, a usta ułożone w błogim uśmiechu.

Draco zaśmiał się cicho na myśl, że zaraz ten uśmieszek zastąpi grymas, gdy poczuje skutki kaca.
- Wstawaj Granger – mruknął, powstrzymując ochotę odgarnięcia kasztanowłosych loków z jej niewinnej twarzy. Na jego głos , ta lekko uchyliła oczy, od razu je zamykając. Od czasu, gdy razem z Harrym i Ronem spali w namiocie szukając horkruksów miała bardzo niespokojny sen, przez co każdy głośniejszy dźwięk sprawiał, że się budziła..  
- Dzień dobry- powiedziała uprzejmie, rozciągając się.
- Połamiesz się zaraz- syknął Draco gdy usłyszał,  jak jej kości strzelają. Nienawidził tego odgłosu. Kojarzył mu się z wojną, z łamaniem kończyn.

Dziewczyna popatrzyła na niego z politowaniem i wzruszyła ramionami. Nie wyglądał najkorzystniej. Koszula pognieciona z plamami od wina, włosy sterczące na wszystkie strony, pod oczami ogromne wory a mina niemrawa.
- Jak się stąd wydostaniemy?- zapytała trzeźwo.
- Nie wiem. Ktoś musi przyjść i nam otworzyć, bo walenie na nic się nie da- odpowiedział obojętnie, widząc jak Hermiona podchodzi do drzwi balkonowych.
- Ile z wczoraj pamiętasz?- zagadnął cicho, żeby nie nadwyrężać głowy.
Hermiona zaśmiała się dźwięcznie.
- Wszystko- powiedziała, patrząc w jego, tak rzadko spotykane szare oczy.
Przez dosłownie parę sekund patrzyli na siebie, a żadne z nich nie chciało przerwać kontaktu wzrokowego, dla nich to trwało wieczność..
- Ale…-zaczął Draco.
- Szzzz!
- Nie będziesz mnie ucisssss…
- Cicho!- powiedziała Hermiona i zabrała swoją dłoń z jego ust.
Zaraz pod balkonem słychać było ciszy szelest, coś jak kroki.
Oboje podeszli do barierki, a zaraz pod nimi spokojnie szli..
- Co tam robi Potter… z Pansy?- zapytał szczerze zdziwiony. Hermiona wzruszyła ramionami.
- Harry! Harry!- krzyknęła, najgłośniej jak potrafiła, na co Draco zatkał  uszy i rzucił jej mordercze spojrzenie.
- Mogłaś ostrzec – syknął. Dziewczyna puściło to mimo uszu.
- Hermiona! Co ty tam robisz… z Malfoyem?- odpowiedział jej Wybraniec.
- Nic! Przyjdź do nas i otwórz nam drzwi balkonowe!
- Wy zostaliście zamknięci na balkonie?  RAZEM? – krzyknęła Pansy, a widząc poważne twarze gryfonki i przyjaciela wybuchła śmiechem, a po chwili dołączył do niej Harry.
- Parkinson!
- Potter! – krzyknęli jednocześnie prefekci naczelni.
- I jacy zgodni- Mruknęła ciszej, jednak Draco i Hermiona usłyszeli to, popatrzyli po sobie i krzyknęli.
- SZYBCIEJ!

***


 W dużym salonie prefektów naczelnych siedziało pięcioro uczniów Hogwartu z dwóch różnych domów.. W ciszy czekali na kasztanowłosą prefekt naczelną, która miała im przynieść ich wybawienie. Atmosfera była bardzo napięta. Wychowankowie domów Salazara i Godryka nie przywykli do przebywania w swojej obecności poza lekcjami, no, chyba że wcześniej spożyliby dużą ilość alkoholu, jak to było dzień wcześniej. Wszystkich  jednak najbardziej zadziwiała obecność Pottera, bądź co bądź nie było go na wczorajszej imprezie.
- Trzymajcie – powiedziała Hermiona rozdając każdemu zbawczy, niebieski płyn, jakim był eliksir na kaca.
-Dzięki- mruknęli.
- Jesteś aniołem! – krzyknął Blaise, po wypiciu zawartości buteleczki.
-A ty „diabłem”- powiedziała, uśmiechając się promiennie. Hermiona miała dziś dobry humor. Czuła się świetnie, zresztą ona nigdy nie miała kaca, eliksir trzymała na wszelki wypadek lub dla przyjaciół. Śmieszyła ją ta sytuacja, choć starała się zachować względną powagę.
- Ale jakim słodkim- odpowiedział, robiąc najbardziej niewinną minę, na jaką było go stać. Dziewczyna pokręciła tylko głową.
- No więc.. co się wczoraj działo?- zapytała kasztanowłosa.
- Ja pamiętam tylko, że kąpaliśmy się w jeziorze- powiedział radośnie Blaise, jakby właśnie odkrył coś bardzo, bardzo ważnego. Hermiona prychnęła śmiechem. Była naprawdę rozbawiona.
- Ja pamiętam, że byliśmy w sowiarni, bo Zabini chciał złapać sowę na obiad, a później w kuchni, ale skrzaty chyba nie chcieli jej przyrządzić czy coś- mruknęła Ginny.
Teraz już wszyscy wybuchli śmiechem.
- No, Potter co ty w ogóle robiłeś z Pansy?- odezwał się Draco.
Harry chwilę zastanawiał się, czy opowiedzieć mu to, co wie, bo przecież nie musi się tłumaczyć Malfoyowi, jednak widząc pytające spojrzenia przyjaciółek, skapitulował.
- W sumie to nic- mruknął- znaczy piłem na błoniach ognistą, no i potem Parkinson się dosiadła chyba , bynajmniej rano obudziliśmy się koło jeziora.
- Potter i ognista- burknął cicho blondyn.
- Razem?- krzyknął Blaise, klaskając w dłonie.
- Razem- warknęła Pansy, próbując „zabić” swojego uradowanego przyjaciela wzrokiem.
- Widzisz Wiewióra, nie tylko myśmy spali razem!
- Nie mów tak do mnie Zabini!
- Cooo?- krzyknęli wspólnie Hermiona i Draco. Ginny zarumieniła się, jednak zaraz ochłonęła i powiedziała pewnie.
- Obudziliśmy się rano w jednym łóżku, tyle.
- Nago?!- zapytał młody Malfoy subiektywnie ruszając brwiami.
- Nie!- krzyknęła ruda.
- A wy? – odezwał się czarnoskóry do Hermiony i Draco szybko zmieniając temat, gdyż bardzo był ciekawy jak spędził tę noc jego przyjaciel. Każdy wie, że Blaise Zabini to największa plotkara Hogwartu i musi wiedzieć wszystko o wszystkim.
- Co MY? – odpowiedział pytaniem na pytanie chłopak, podkreślając ostatnie słowo.
- Co wyście robili!- krzyknął pytany.
- Nic, siedzieliśmy – powiedziała Herm, wzruszając ramionami.
- Tylko?- Pansy nie kryła zainteresowania tym, jak ta dwójka spędziła, bądź co bądź wspólnie noc.
- TAK- podkreślił Draco.  
To przesłuchanie pewnie trwałoby i trwało, gdyby nie zaniepokojony glos wybrańca.
- Macie swoje różdżki?!- zapytał roztrzęsiony, sprawdzając pośpiesznie wszystkie kieszenie spodni. Harry, mimo że jawnego niebezpieczeństwa już nie ma, nigdy nie rozstawał się ze swoim magicznym atrybutem.
Wszyscy spojrzeli na niego pytająco, a następnie zaczęli szukać różdżek. Było to na nic. Wyparowały.
- Nie..- powiedzieli równocześnie tak samo zaniepokojeni.
- Co teraz?- Pansy bardzo dobrze ukrywała strach i złość na samą siebie.
- Musimy ich poszukać, rozdzielmy się.- zagadnęła Hermiona.
- Dobra, ja i Wiewióra razem!- krzyknął Blaise, nie patrząc na innych przerzucił Ginny na plecy i nie zważając na głośne protesty ze strony rudowłosej, wyszedł z pokoju. Chwilę później, zanim ktokolwiek zdołał się odezwać, Potter wymaszerował z salonu, a Pansy, chcąc nie chcąc ruszyła za nim. W pokoju wspólnym prefektów naczelnych Hermiona i Draco zostali sami. W niezręcznej ciszy patrzyli na wszystko byle nie na siebie, a zapowiadał się kolejny czas spędzony razem.

***


Mroczny pokój. Ciemno szareściany, które na pierwszy rzut oka przypominają tynk. Gołe ściany, a jedyne malutkie okno szczelnie zasłonięte. Chaos. Stare wycinki z proroka codziennego walające się po starej drewnianej podłodze i rzucone na starannie zaścielone czarną pościelą dwuosobowe łoże.

`Dyrektor Hogwartu i Chłopiec, który przeżył, szukają sensacji!`
`Masowa ucieczka z Azkabanu- zamieszany Syriusz Black`
`Dolores Umbrige Dyrektorem Hogwartu`
`Sami wiecie kto w Ministerstwie!`
`Ucieczka de mentorów z Azkabanu!`
`Zabójstwo Dumbledora.`
`Severus Śnape nowym dyrektorem Hogwartu!`


Postać siedząc przy starym odrapanym biurku, oświetlała różdżką magiczną fotografię kobiety i wysokiego czarnowłosego mężczyzny o mocnych rysach twarzy. Doskonale widać było, że zdjęcie zrobione jest z ukrycia. Mężczyzna ze sztucznym uśmiechem patrzył na brązowowłosą kobietę i podawał jej duży bukiet żółtych tulipanów, na co ona uśmiechała się wdzięcznie.
-Pomszczę cię ojcze.- szepnęła postać, dotykając swymi grubymi, krótkimi palcami czarnego pierścienia zawieszonego na szyi.


-----------------------------------------------------------------------------------
Hej, hej!

Nie złośćcie się, że Draco i Hermionka tak normalnie rozmawiali, bo jak wiadomo alkohol skutecznie rozwiązuje języki! Jak myślicie? Co się stało z różdżkami, które przecież MUSZĄ odzyskać? Najdłuższy rozdział akurat na zakończenie wakacji. L Dobrze je spędziliście?

8 komentarzy:

  1. Widzę, że wszyscy u Ciebie na kacu w tym rozdziale, haha :D Moje wakacje minęły dosyć pracowicie, a Twoje?

    Btw, czytałaś już może mój nowy rozdział? Chciałabym poznać Twoją opinię :)

    Pozdrawiam,
    E.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki już urok imprezy w Hogwarcie!:)

      Co do wakacji to odpoczęłam i nabrałam siły na nowy rok szkolny. :)

      A Twój rozdział czytałam; dziś napiszę komentarz :D. Bo wcześniej nie miałam czasu!

      Pozdrawiam! I życzę miłego dnia!

      Usuń
  2. Ogolnie widać w tym opowiadaniu bardzo duzy postęp jeżeli chodzi o styl z rodzialu na rozdział. Opisy i dialogi są coraz lepsze.
    Dobrze, ze sie nie pozabijali. Oby tylko Ron sie o niczym nie dowiedział, bo moze nie byc ciekawie :D
    No i czyżby tworzył nam sie związek Harry/Pansy?
    No i bardzo ciekawa koncowka, intrygująca, podoba mi sie!

    Gdybys miała ochotę na Dramione z wątkiem kryminalnym, to zapraszam do siebie. Byłoby mi niezmiernie miło jakbyś zajrzała i skomentowała :)

    Dramione-high-hopes.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuje za komentarze! :)
      Ciesze się, że coraz lepiej mi idzie- staram się.
      A co do związku Harrego i Pansy. Hmmm. Zobaczymy!

      Co do Twojego Dramione to chętnie zajrzę :)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Piękny szablon - zakochałam się w nim, serio! A co do rozdziału, moja przedmówczyni ma rację. Z każdym kolejnym ewidentnie poprawia Ci się styl, dlatego pisz, pisz i jeszcze raz pisz. :)

    Zaintrygowała mnie końcówka, a szczególnie ta "postać". Liczę, że niedługo się wyjaśni, kim ona jest i czego dokładnie chce.
    Lubię ich na kacu, są super. I bardzo, ale to bardzo jaram się wątkiem Blaise-Ginny! Teraz tylko czekać na Draco-Hermionę. :P

    Pozdrawiam i jednocześnie zapraszam do siebie na part I nowej trzyczęściowej miniaturki o Lily i Jamesie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się,że jest coraz lepiej. Bardzo dziękuję :) Dzięki takim komentarzom, na pewno tego nie porzucę!

      Jakieś podejrzenia kim jest ta "tajemnicza" postać? :D
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Kto to jest?! Mam coraz więcej pytań! Ale mieli fajną pobudkę, Ginny i Blaise - za to cię uwielbiam!

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz da mi pełno motywacji!