Po tym,
jak w końcu uspokoili się, wycierając łzy, które pociekły przez niekontrolowany
śmiech, usiedli na ziemi opierając się o drzwi balkonowe. Nastała cisza, która
przeszkadzała zarówno Draco jak i Hermionie.
- Pijesz?-
zapytał, wyciągając z powiększonej kieszeni marynarki wino.
- Co ty
jeszcze nosisz w tej kieszeni?- zagadnęła, na co on wzruszył ramionami.
Otworzył
wino i jak na prawdziwego dżentelmena przystało, podał butelkę dziewczynie.
Cóż, liczył się gest.
Hermiona
nieufnie chwyciła wino i pociągnęła z niego delikatny łyk. Bądź co bądź dalej
był ślizgonem.
- Nie
brzydzisz się?- zapytała, gdy chłopak, napił się z tej samej butelki.
- Jeśli
nie masz żadnych chorób albo coś, to nie- nie czekając na żadną odpowiedź,
wziął kolejnego łyka i oddał Hermionie.
- No
wiesz, ale jestem szlamą, brudna krew i tak dalej- powiedziała, wzruszając
ramionami.
- Mi to
nie przeszkadza.
- Co? No
nie wierzę! – krzyknęła.
- Nie
drzyj się tak Granger!- syknął, łapiąc się za głowę.
- Wielki
arystokrata, król Slytherinu i nie przeszkadza mu czystość krwi?- ciągnęła,
jednak mówiła już ciszej.
- Niezłe
masz o mnie zdanie- powiedział, na co ona prychnęła, przewracając oczami.
- Wiesz
co?- Zaczął Draco po chwili ciszy, gdy dziewczyna zwróciła na niego uwagę, kontynuował-
Ja.. Ja chciałem cię …, nie mam żadnego wytłumaczenia na to jak cię
traktowałem, choć na to nie zasłużyłaś… no może raz zasłużyłaś… Wiem, że to
było słabe i dziecinne, ale… Przepraszam
– wydukał.
Hermiona
wpatrywała się w niego z szeroko otwartymi oczami i rozwartą buzią.
- Zaraz
Ci muchy wpadną- prychnął.
- Czy.
Ty. Mnie. Przeprosiłeś.?- zapytała, a po każdym słowie mrugała oczami jakby się
przekonać czy aby na pewno obok niej siedzi Draco Malfoy.
Chłopak
wywrócił oczami.
- Nie
powtórzę tego Granger.
- Kim
jesteś… Powiedźmy, że ci wybaczam i uważam, że możemy choć trochę zakopać topór
wojenny. Co ty na to? – powiedziała niepewnie. Nie chciała, aby chłopak ją
wyśmiał, szczególnie nie teraz kiedy są zamknięci razem na balkonie.
-Zgoda,
ale tylko trochę, żeby nie było, że zwariowałem!- powiedział, delikatnie się
uśmiechając i wyciągając dłoń, którą dziewczyna uścisnęła- No to trzeba to
opić!- krzyknął, biorąc wielkiego łyka wina. Z butelki nic nie ubywało.
- No bo
zwariowałeś- odezwała się pewnie dziewczyna.
- Pf,
powiedzmy, że nic nie słyszałem. Zagrajmy w coś – mruknął.
-W cco?-
zaszczekała zębami, październikowe noce były bardzo chłodne, a ona miała na
sobie tylko czarne, idealnie przylegające rurki i bluzkę trzy czwarte w biało
czarne paski.
Draco
widząc to, a raczej słysząc, ściągnął swoją marynarkę i oddał dziewczynie.
- Trzymaj,
tak szczekasz tymi zębami, że mi włosy stają dęba- prychnął.
Dziewczyna,
szybko ubrała nakrycie.
- Dzięki,
to, w co gramy?
- W
pytania? Bo za dużo zadań to tutaj nie porobimy, chyba że próbę latania – jego
wyraz twarzy wyrażał głębokie zastanowienie.
- Skąd
mam wiedzieć, że nie będziesz kłamał? – powiedziała, nie zwracając uwagi na
drugą część wypowiedzi.
Draco popatrzył
na nią z politowaniem albo bynajmniej chciał tak popatrzeć.
- Masz
moje słowo- powiedział poważnie, kładąc prawą dłoń w miejscu, gdzie powinno
znajdować się serce, choć jego mina była wręcz żałosna.
- Tylko
tyle? –prychnęła.
- Aż
tyle dziewko!- krzyknął oburzony- Ale jeśli tobie to nie wystarczy, choć
większość marzy o mojej obietnicy to i tak jutro nic nie będziemy pamiętać!
Znaczy dzisiaj- powiedział, patrząc na drogi zegarek, który wskazywał drugą w
nocy. Oboje doskonale wiedzieli, że będą wszystko pamiętać.
- Niech
będzie, zaczynaj- westchnęła, nie miała pojęcia, o co go zapytać.
- Hm…
Dlaczego nie było łasicy i bliznowatego na imprezie?
Co?
Tylko tyle?- pomyślała.
-
Szlaban. Co będziesz robił po Hogwarcie?
- Myślę,
żeby zostać adwokatem, a potem stworzyć firmę.
- Ty co
robisz? Myślisz?- parsknęła śmiechem.
- Ta,
Granger, nie tylko Ty masz mózg i potrafisz go używać.
- Dzięki
za komplement, ale co do reszty to bym się sprzeczała- powiedziała unosząc brwi
do góry.
- To nie
był komplement… No.. Taki łasicowaty na
przykład..
- Dość,
twoja kolej- przerwała mu, mimo iż alkohol huczał jej w głowie to nie chciała,
aby Malfoy obrażał jej chłopaka.
- No to…
Najbardziej żenująca historia Twojego życia…
- Nie
mam- odpowiedziała szybko, a jej policzki zdobił czerwony rumieniec
zażenowania, którego de facto chłopak nie mógł zauważyć; było za ciemno.
- Ta
jasne- prychnął- Każdy coś ma, dwaj Granger.
- Nie,
bo będziesz się ze mnie śmiał- wyszeptała, odwracając głowę.
- Ja?-
krzyknął tak, że dziewczyna zwróciła ku niemu wzrok, Draco udawał ogromnie
oburzonego, ale lekko wysunięta dolna warga sprawiła, że wyglądał jak
pięcioletni chłopczyk, któremu wypadł lizak i zaraz ma się rozpłakać. Padające światło księżyca oświetlało jego
bladą twarz i dość żałosną minę. Hermiona widząc to wybuchła szczerym,
perlistym śmiechem.
Gdyby
ktoś pewnej październikowej nocy, przechadzał się koło balkonu prefektów
naczelnych, usłyszałby śmiech dwójki młodych ludzi. Nikt by nie pomyślał, że Ci
sami ludzie od ośmiu lat skaczą sobie do gardeł. Jedna impreza, jedna noc na
balkonie, jedna szczera, pijacka rozmowa sprawiła, że wzajemna nienawiść poszła
w zapomnienie.
***
Blaise,
który skończył swą zażartą dyskusję z kwiatem, wpadł na genialny (w jego
mniemaniu) pomysł.
- Słu-
Słuchajcie- wydukał z miną geniusza – Idzieemy się kąpać!
- Suuuper-
krzyknęły wspólnie dziewczyny, nie zwracając uwagi na chłopaka.
- Do
jeziora!- Blaise chwycił jedną ręką butelkę ognistej, drugą Ginny, która zaś
trzymała za dłoń Pansy i ruszył w stronę wyjścia, dziewczyny chwiejąc się,
ruszyły za nim. Nikt nie zauważył braku dwójki towarzyszy ani tego, że otwarcie
portretu spowodowało przeciąg, który zamknął drzwi balkonowe.
***
Dwójka
wychowanków domu węża i jedna, mała, ruda gryfonka, nie zwracając uwagi na te,
że jest już grubo po północy, a temperatura powietrza wynosi tylko kilka stopni
wyśmienicie bawiła się hogwarckim jeziorze. Żeby jeszcze było zabawniej,
dopłynęli na wysepkę, otoczoną przeróżnymi, rzadkimi wodnymi roślinami, której
nie widać było z brzegu. Gdyby wiedzieli, że odkryli wyspę „przyjaźni”, która
stała pusta przez setki lat, może zainteresowaliby się wyglądem tego miejsca.
Jednak w głowie pijanych nastolatków kłębiła się tylko i wyłącznie zabawa!
Tańczyli, śmiali, śpiewali, chlapali się wodą, nie zwracając uwagi na zimno.
***
Wschodzące
słońce powoli budziło drobną, rudowłosą dziewczynę, która czując przeogromny
ból głowy, przewróciła się na drugi bok, zasłaniając głowę poduszką. Nie miała
pojęcia, jak znalazła się w łóżku, jednak nie myślała o tym za długo, pragnąc
jak najszybciej udać się do krainy morfeusza. Gdy już usypiała, obok siebie
poczuła ruch, a zaraz ten ktoś zakaszlał.
To nie
może być Hermiona- pomyślała
Powoli,
podniosła głowę i zaraz obok siebie ujrzała… Blaisa Zabiniego! Nie tracąc
głowy, zamrugała kilka razy sprawdzając, czy to nie sen. Jednak wszystko się
zgadzało, spała w jednym łóżku z czarnoskórym ślizgonem, który był półnagi!
- Och
nie, nie, nie!- szeptała zawzięcie. Bardzo powoli ściągnęła z siebie kołdrę.
Widok nie do końca ją uspokoił. Mimo że nie była naga to czerwone, dość skąpe
figi i czarna koszulka ledwo do połowy ud nie zachwyciły jej, tym bardziej że
leżała w łóżku z Zabinim, w nieznajomym dormitorium.
Dziewczyna
próbowała przypomnieć sobie wszystko, co wydarzyło się poprzedniej nocy, ale
było to na nic, miała tylko jakieś niejasne przebłyski, które nie mogły być
prawdą.
Kuchnia,
jezioro, wyspa, sowiarnia? – co to ma wszystko znaczyć?
Te
przemyślenia tylko zmogły jej ból głowy. Nagle poczuła jak czyjaś ręka oplata ją
w talii.
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!-
krzyknęła, próbując nieporadnie wydostać się z łóżka, zaplątała się w pościeli
z głuchym trzaskiem opadła na ziemie, a jej koszulka podniosła się do połowy
brzucha.
Jest
piękna- pomyślał zdezorientowany Blaise, bezczelnie patrząc na okryte ciało
gryfonki.
***
Pewna
czarnowłosa ślizgonka jeszcze drzemiąc, chciała przewrócić się na drugi bok,
jednak silne ramię mężczyzny, na którego torsie spała uniemożliwiało jej to.
Zaraz! Silne ramię mężczyzny?!
Pansy
szybko wyplotła się z uścisku i zerwała się do pozycji siedzącej, przez co
przed oczami pojawiły się nieprzyjemne mroczki, a ból głowy uniemożliwiał
normalne funkcjonowanie.
Pansy
Parkinson, leżała na chłopaku, z którym nie ma dobrych relacji, na hogwarckich
błoniach koło wielkiego dębu. Tak! Spali na dworze! Ale to nie przerażało ją
tak, jak fakt, że nie ma bladego pojęcia jak znalazła się tutaj z TYM
chłopakiem!
- Wstawaj!-
syknęła, szturchając go w ramię, dopiero teraz zauważyła, że wokół nich
rozrzucone są butelki piwa kremowego jak i ognistej.
Więcej nie piję- warknęła do siebie w myślach.
- Jeszcze
pięć minut- wymruczał cicho chłopak próbując, przewrócić się na drugi bok.
Spowodowało to jednak to, że z łoskotem uderzył o twardą ziemię, gdyż wcześniej
opierał się o drzewo. Powoli się podniósł, patrząc na swoją towarzyszkę z
zaskoczeniem.
-Co tu
się dzieje Parkinson? – zapytał oschle. Pamiętał, że wyszedł na spacer, gdyż
nie umiał zasnąć. Pił ognistą, później przyszła Pansy, pili razem i pustka. Nie, nie, nie, to niemożliwe, żeby pił akurat
z tą ślizgonka!
-Ty mi
powiedz Potter!- warknęła.
***
Draco
obudził głośny śpiew ptaków.
Że też nie mają gdzie świergotać
te durne ptaszyska
– pomyślał.
Już miał
zamiar wstać, żeby zamknąć okno i powrócić do krainy morfeusza, gdy poczuł
ciężar na kolanach.
- Błagam,
byle to nie Daphne, Błagam – szeptał i powoli otworzył oczy, jednak przez
jasność, jaka panowała musiał je od razu zamknąć. Gdy już przyzwyczaił się do
światła, zerknął na swoje kolana.
- Granger
–mruknął i nagle przypomniał sobie zamknięcie na balkonie, rozmowa..
- Cholera-
warknął cicho. Przeprosił ją, przeprosił! Jasne, żałował, że wyzywał i obrażał
tę dziewczynę, jednak nigdy nie przypuszczał, że powie przepraszam i to
gryfonce! Myślał o tym nie raz, to prawda, ale nigdy nie miał zamiaru przenieść
myśli w czyny.
Może to i lepiej- pomyślał. Czuł się tak lżej,
jakby jakiś ciężki kamień opadł z jego serca, pierwszy raz poczuł taką ulgę. W
sumie fajnie im się wczoraj rozmawiało, ale nie był pewien, czy na trzeźwo nie skoczyliby
sobie do gardeł.
Jeszcze jest możliwość, że ona nic
nie pamięta-
pomyślał.
Draco
Malfoy mimo iż przestał podzielać ideologie swojego ojca, to nadal miał wpojone
pewne zasady. Od zawsze uczono go, że przepraszanie jest słabością, a wyrzuty
sumienia dla mięczaków. Lucjusz zawsze powtarzał synowi, że osoba, którą
przeprosi będzie miała na niego haka i że odbije się to na nim prędzej, czy
później. Nie zagłębiał się na tym i może dlatego nadal wierzył w tę bzdurną
teorię.
Draco poruszył
się i dopiero teraz odczuł skutki kaca i leżenia w niewygodnej pozycji. Suchość
w gardle, ból głowy, karku, pleców, zdrętwiałe nogi. Mimo iż gryfonka niebyła
ciężka to kończyny w jednej i tej samej pozycji dokuczały niemiłosiernie.
Chłopak
dopiero teraz przyjrzał się dziewczynie ubranej w JEGO marynarce, która zresztą
była na nią dużo za duża. Wyglądała uroczo. Kręcone włosy opadały jej lekko na
twarz, zasłaniając prawe oko. Na policzkach miała delikatne rumieńce, a usta
ułożone w błogim uśmiechu.
Draco
zaśmiał się cicho na myśl, że zaraz ten uśmieszek zastąpi grymas, gdy poczuje
skutki kaca.
- Wstawaj
Granger – mruknął, powstrzymując ochotę odgarnięcia kasztanowłosych loków z jej
niewinnej twarzy. Na jego głos , ta lekko uchyliła oczy, od razu je zamykając.
Od czasu, gdy razem z Harrym i Ronem spali w namiocie szukając horkruksów miała
bardzo niespokojny sen, przez co każdy głośniejszy dźwięk sprawiał, że się budziła..
- Dzień
dobry- powiedziała uprzejmie, rozciągając się.
- Połamiesz
się zaraz- syknął Draco gdy usłyszał,
jak jej kości strzelają. Nienawidził tego odgłosu. Kojarzył mu się z
wojną, z łamaniem kończyn.
Dziewczyna
popatrzyła na niego z politowaniem i wzruszyła ramionami. Nie wyglądał
najkorzystniej. Koszula pognieciona z plamami od wina, włosy sterczące na
wszystkie strony, pod oczami ogromne wory a mina niemrawa.
- Jak
się stąd wydostaniemy?- zapytała trzeźwo.
- Nie
wiem. Ktoś musi przyjść i nam otworzyć, bo walenie na nic się nie da-
odpowiedział obojętnie, widząc jak Hermiona podchodzi do drzwi balkonowych.
- Ile z
wczoraj pamiętasz?- zagadnął cicho, żeby nie nadwyrężać głowy.
Hermiona
zaśmiała się dźwięcznie.
- Wszystko-
powiedziała, patrząc w jego, tak rzadko spotykane szare oczy.
Przez
dosłownie parę sekund patrzyli na siebie, a żadne z nich nie chciało przerwać
kontaktu wzrokowego, dla nich to trwało wieczność..
- Ale…-zaczął
Draco.
- Szzzz!
- Nie
będziesz mnie ucisssss…
- Cicho!-
powiedziała Hermiona i zabrała swoją dłoń z jego ust.
Zaraz
pod balkonem słychać było ciszy szelest, coś jak kroki.
Oboje
podeszli do barierki, a zaraz pod nimi spokojnie szli..
- Co tam
robi Potter… z Pansy?- zapytał szczerze zdziwiony. Hermiona wzruszyła
ramionami.
- Harry!
Harry!- krzyknęła, najgłośniej jak potrafiła, na co Draco zatkał uszy i rzucił jej mordercze spojrzenie.
- Mogłaś
ostrzec – syknął. Dziewczyna puściło to mimo uszu.
- Hermiona!
Co ty tam robisz… z Malfoyem?- odpowiedział jej Wybraniec.
- Nic!
Przyjdź do nas i otwórz nam drzwi balkonowe!
- Wy
zostaliście zamknięci na balkonie? RAZEM? – krzyknęła Pansy, a widząc poważne
twarze gryfonki i przyjaciela wybuchła śmiechem, a po chwili dołączył do niej
Harry.
- Parkinson!
- Potter!
– krzyknęli jednocześnie prefekci naczelni.
- I jacy
zgodni- Mruknęła ciszej, jednak Draco i Hermiona usłyszeli to, popatrzyli po
sobie i krzyknęli.
- SZYBCIEJ!
***
W dużym salonie prefektów naczelnych siedziało
pięcioro uczniów Hogwartu z dwóch różnych domów.. W ciszy czekali na
kasztanowłosą prefekt naczelną, która miała im przynieść ich wybawienie.
Atmosfera była bardzo napięta. Wychowankowie domów Salazara i Godryka nie
przywykli do przebywania w swojej obecności poza lekcjami, no, chyba że
wcześniej spożyliby dużą ilość alkoholu, jak to było dzień wcześniej. Wszystkich jednak najbardziej zadziwiała obecność
Pottera, bądź co bądź nie było go na wczorajszej imprezie.
- Trzymajcie
– powiedziała Hermiona rozdając każdemu zbawczy, niebieski płyn, jakim był
eliksir na kaca.
-Dzięki-
mruknęli.
- Jesteś
aniołem! – krzyknął Blaise, po wypiciu zawartości buteleczki.
-A ty
„diabłem”- powiedziała, uśmiechając się promiennie. Hermiona miała dziś dobry
humor. Czuła się świetnie, zresztą ona nigdy nie miała kaca, eliksir trzymała
na wszelki wypadek lub dla przyjaciół. Śmieszyła ją ta sytuacja, choć starała
się zachować względną powagę.
- Ale
jakim słodkim- odpowiedział, robiąc najbardziej niewinną minę, na jaką było go
stać. Dziewczyna pokręciła tylko głową.
- No
więc.. co się wczoraj działo?- zapytała kasztanowłosa.
- Ja
pamiętam tylko, że kąpaliśmy się w jeziorze- powiedział radośnie Blaise, jakby
właśnie odkrył coś bardzo, bardzo ważnego. Hermiona prychnęła śmiechem. Była
naprawdę rozbawiona.
- Ja
pamiętam, że byliśmy w sowiarni, bo Zabini chciał złapać sowę na obiad, a
później w kuchni, ale skrzaty chyba nie chcieli jej przyrządzić czy coś-
mruknęła Ginny.
Teraz
już wszyscy wybuchli śmiechem.
- No,
Potter co ty w ogóle robiłeś z Pansy?- odezwał się Draco.
Harry
chwilę zastanawiał się, czy opowiedzieć mu to, co wie, bo przecież nie musi się
tłumaczyć Malfoyowi, jednak widząc pytające spojrzenia przyjaciółek,
skapitulował.
- W
sumie to nic- mruknął- znaczy piłem na błoniach ognistą, no i potem Parkinson
się dosiadła chyba , bynajmniej rano obudziliśmy się koło jeziora.
- Potter
i ognista- burknął cicho blondyn.
- Razem?-
krzyknął Blaise, klaskając w dłonie.
- Razem-
warknęła Pansy, próbując „zabić” swojego uradowanego przyjaciela wzrokiem.
- Widzisz
Wiewióra, nie tylko myśmy spali razem!
- Nie
mów tak do mnie Zabini!
- Cooo?-
krzyknęli wspólnie Hermiona i Draco. Ginny zarumieniła się, jednak zaraz
ochłonęła i powiedziała pewnie.
- Obudziliśmy
się rano w jednym łóżku, tyle.
-
Nago?!- zapytał młody Malfoy subiektywnie ruszając brwiami.
- Nie!-
krzyknęła ruda.
- A wy?
– odezwał się czarnoskóry do Hermiony i Draco szybko zmieniając temat, gdyż bardzo
był ciekawy jak spędził tę noc jego przyjaciel. Każdy wie, że Blaise Zabini to
największa plotkara Hogwartu i musi wiedzieć wszystko o wszystkim.
- Co MY?
– odpowiedział pytaniem na pytanie chłopak, podkreślając ostatnie słowo.
- Co
wyście robili!- krzyknął pytany.
- Nic,
siedzieliśmy – powiedziała Herm, wzruszając ramionami.
- Tylko?-
Pansy nie kryła zainteresowania tym, jak ta dwójka spędziła, bądź co bądź
wspólnie noc.
- TAK-
podkreślił Draco.
To przesłuchanie
pewnie trwałoby i trwało, gdyby nie zaniepokojony glos wybrańca.
- Macie
swoje różdżki?!- zapytał roztrzęsiony, sprawdzając pośpiesznie wszystkie
kieszenie spodni. Harry, mimo że jawnego niebezpieczeństwa już nie ma, nigdy
nie rozstawał się ze swoim magicznym atrybutem.
Wszyscy
spojrzeli na niego pytająco, a następnie zaczęli szukać różdżek. Było to na
nic. Wyparowały.
- Nie..-
powiedzieli równocześnie tak samo zaniepokojeni.
- Co
teraz?- Pansy bardzo dobrze ukrywała strach i złość na samą siebie.
- Musimy
ich poszukać, rozdzielmy się.- zagadnęła Hermiona.
- Dobra,
ja i Wiewióra razem!- krzyknął Blaise, nie patrząc na innych przerzucił Ginny
na plecy i nie zważając na głośne protesty ze strony rudowłosej, wyszedł z
pokoju. Chwilę później, zanim ktokolwiek zdołał się odezwać, Potter
wymaszerował z salonu, a Pansy, chcąc nie chcąc ruszyła za nim. W pokoju wspólnym
prefektów naczelnych Hermiona i Draco zostali sami. W niezręcznej ciszy
patrzyli na wszystko byle nie na siebie, a zapowiadał się kolejny czas spędzony
razem.
***
Mroczny
pokój. Ciemno szareściany, które na pierwszy rzut oka przypominają tynk. Gołe
ściany, a jedyne malutkie okno szczelnie zasłonięte. Chaos. Stare wycinki z
proroka codziennego walające się po starej drewnianej podłodze i rzucone na
starannie zaścielone czarną pościelą dwuosobowe łoże.
`Dyrektor Hogwartu i Chłopiec,
który przeżył, szukają sensacji!`
`Masowa ucieczka z Azkabanu-
zamieszany Syriusz Black`
`Dolores Umbrige Dyrektorem Hogwartu`
`Sami wiecie kto w Ministerstwie!`
`Ucieczka de mentorów z Azkabanu!`
`Zabójstwo Dumbledora.`
`Severus Śnape nowym dyrektorem
Hogwartu!`
Postać
siedząc przy starym odrapanym biurku, oświetlała różdżką magiczną fotografię
kobiety i wysokiego czarnowłosego mężczyzny o mocnych rysach twarzy. Doskonale
widać było, że zdjęcie zrobione jest z ukrycia. Mężczyzna ze sztucznym
uśmiechem patrzył na brązowowłosą kobietę i podawał jej duży bukiet żółtych tulipanów,
na co ona uśmiechała się wdzięcznie.
-Pomszczę
cię ojcze.- szepnęła postać, dotykając swymi grubymi, krótkimi palcami czarnego
pierścienia zawieszonego na szyi.
-----------------------------------------------------------------------------------
Hej,
hej!
Nie złośćcie
się, że Draco i Hermionka tak normalnie rozmawiali, bo jak wiadomo alkohol
skutecznie rozwiązuje języki! Jak myślicie? Co się stało z różdżkami, które
przecież MUSZĄ odzyskać? Najdłuższy rozdział akurat na zakończenie wakacji. L Dobrze je spędziliście?
Widzę, że wszyscy u Ciebie na kacu w tym rozdziale, haha :D Moje wakacje minęły dosyć pracowicie, a Twoje?
OdpowiedzUsuńBtw, czytałaś już może mój nowy rozdział? Chciałabym poznać Twoją opinię :)
Pozdrawiam,
E.
Taki już urok imprezy w Hogwarcie!:)
UsuńCo do wakacji to odpoczęłam i nabrałam siły na nowy rok szkolny. :)
A Twój rozdział czytałam; dziś napiszę komentarz :D. Bo wcześniej nie miałam czasu!
Pozdrawiam! I życzę miłego dnia!
Ogolnie widać w tym opowiadaniu bardzo duzy postęp jeżeli chodzi o styl z rodzialu na rozdział. Opisy i dialogi są coraz lepsze.
OdpowiedzUsuńDobrze, ze sie nie pozabijali. Oby tylko Ron sie o niczym nie dowiedział, bo moze nie byc ciekawie :D
No i czyżby tworzył nam sie związek Harry/Pansy?
No i bardzo ciekawa koncowka, intrygująca, podoba mi sie!
Gdybys miała ochotę na Dramione z wątkiem kryminalnym, to zapraszam do siebie. Byłoby mi niezmiernie miło jakbyś zajrzała i skomentowała :)
Dramione-high-hopes.blogspot.com :)
Bardzo dziękuje za komentarze! :)
UsuńCiesze się, że coraz lepiej mi idzie- staram się.
A co do związku Harrego i Pansy. Hmmm. Zobaczymy!
Co do Twojego Dramione to chętnie zajrzę :)
Pozdrawiam!
Piękny szablon - zakochałam się w nim, serio! A co do rozdziału, moja przedmówczyni ma rację. Z każdym kolejnym ewidentnie poprawia Ci się styl, dlatego pisz, pisz i jeszcze raz pisz. :)
OdpowiedzUsuńZaintrygowała mnie końcówka, a szczególnie ta "postać". Liczę, że niedługo się wyjaśni, kim ona jest i czego dokładnie chce.
Lubię ich na kacu, są super. I bardzo, ale to bardzo jaram się wątkiem Blaise-Ginny! Teraz tylko czekać na Draco-Hermionę. :P
Pozdrawiam i jednocześnie zapraszam do siebie na part I nowej trzyczęściowej miniaturki o Lily i Jamesie. :)
Cieszę się,że jest coraz lepiej. Bardzo dziękuję :) Dzięki takim komentarzom, na pewno tego nie porzucę!
UsuńJakieś podejrzenia kim jest ta "tajemnicza" postać? :D
Pozdrawiam
Kto to jest?! Mam coraz więcej pytań! Ale mieli fajną pobudkę, Ginny i Blaise - za to cię uwielbiam!
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło,że się podoba! :)
Usuń